"Wyścig w wykonaniu Nicka był doskonały. Na długich przejazdach zdołał uzyskać takie samo tempo, co Kimi Raikkonen" -­ rozpływał się w komplementach po niedzielnym Grand Prix Włoch Mario Theissen, szef BMW Sauber. A o Kubicy?­ "Nie wszystko poszło po naszej myśli. Bolid Roberta ześlizgnął się z podnośnika i straciliśmy przez to kilka sekund" -­ analizował.

Ani słowa więcej o jednej z największych wpadek tego roku! Lądujący na asfalcie bolid bez kół to widok rzadko spotykany w Formule 1. Niestety, team Polaka zdecydowanie prowadzi w rankingu najgłupszych błędów sezonu. Obserwując zachowanie inżynierów i mechaników, można dojść do jednego wniosku: robią wszystko, by to Niemiec Nick Heidfeld dojeżdżał do mety przed naszym kierowcą - pisze "Fakt".

Takich błędów, jakie przydarzyły się zajmującemu trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów niemieckiemu zespołowi, nie popełniają nawet pracujące dopiero pierwszy rok w F1 ekipy Spykera czy Toro Rosso! To, co we Włoszech zaprezentował obsługujący podnośnik człowiek, było koszmarne. Kierowcy wielokrotnie nie stają idealnie prosto w wyznaczonym miejscu na pit stopie. Mechanik­ powinien odpowiednio zareagować na wydarzenia w boksie i zwyczajnie przesunąć podnośnik.

Nie bez winy są również pozostali członkowie ekipy zajmującej się bolidem Roberta. Żaden z nich nie rzucił się do pomocy. Zamiast podnieść samochód i umożliwić wyciągnięcie zablokowanego podnośnika, stali i patrzyli, czy nieudolnemu koledze uda się wreszcie wyszarpnąć go spod auta. A przecież to nie gapie, tylko podobno profesjonalna i dobrze opłacana ekipa, która wielokrotnie ćwiczy błyskawiczną zmianę kół i tankowanie. ­

"BMW jest młodym zespołem i wiele jeszcze musi się uczyć" -­ mówił słynny kierowca F1 Niki Lauda. ­"W tym zespole Heidfeld ma zdobywać punkty, a Polaka traktuje się trochę jak królika doświadczalnego. Nie dziwcie się, że Nick jest faworyzowany. W Niemczech wszyscy oczekują sukcesów kierowców z tego kraju w Formule 1, a Heidfeld jest w tej chwili najlepszy z nich".

Mechanicy BMW mają szczęście, że Kubica należy do spokojnych kierowców i wziął winę na siebie. ­"Niedokładnie najechałem na miejsce w boksie" -­ opowiadał po wyścigu na torze Monza. Dzięki temu mechanikom z jego teamu może tym razem się upiecze.









Reklama