Po tym, jak imprezę przeniesiono do Arabii Saudyjskiej zawodnicy nie będą już się ścigać na drogach położonych powyżej pięciu tys. metrów n. p. m., nie będzie temperatur powyżej 50 stopni Celsjusza. Czy więc zbliżająca się edycja będzie łatwiejsza niż poprzednie?
Nie będzie taka i to z kilku powodów. Po pierwsze Dakar w Ameryce Południowej po tych kilku edycjach wszyscy trochę znali. Na przykład mogliśmy przewidzieć, czego się spodziewać, gdy będziemy pokonywać Andy. Trzeba pamiętać, że teraz przygotowano bardzo długie odcinki specjalne. Możemy mieć problemy w kilku przypadkach z dojechaniem do biwaków przed zmrokiem.

Reklama

Niedawno publicznie powiedział pan, że celem na Dakar 2020 jest "poprawienie wyniku". Co to jednak oznacza w przypadku zawodnika, który ma już na swoim koncie zwycięstwo w 2015 roku?
Każdy, kto osiąga sukces w jakiekolwiek dziedzinie, zdaje sobie sprawę, jaki miał lub ma margines do poprawy. Kilka dni temu ponad cztery godziny rozmawiałem z wielokrotnym mistrzem świata w SuperEnduro Tadeusz Błażusiakiem. Wszyscy byliby zaskoczeni, gdyby usłyszeli, jakie tematy poruszaliśmy. Mówiliśmy na przykład o regulacjach amortyzatorów, w których obaj widzimy możliwość poprawy. Dyskutowaliśmy o tym, jak serwisować i wymieniać pompę hamulcową, on o motocyklowej, ja o quadowej. Reasumując, zawodnik, który w danej dyscyplinie dochodzi do szczytu, widzi, jakie tkwią w nim rezerwy. Plan na Dakar jest taki, aby każdego dnia rozliczać się z błędów minutowych, ale nie kwadransowych czy godzinowych.

Dodajmy jednak, że oczywiście myśli o pan o zwycięstwie w tej imprezie...
Tak, jednak nie zgadzam się z podejściem "second is the first loser" (drugi jest pierwszym przegranym - PAP). Sportowiec, który tak podchodzi do sprawy sam siebie sprowadza na kraniec klifu, z którego raczej spadnie.

Reklama
Reklama

W 2018 r. miał pan groźny wypadek, który skutkował zmiażdżeniem kolana. W efekcie w poprzedniej edycji Dakaru zabrakło pana na liście startowej. Czy ta kontuzja może skutkować wolniejszą jazda, blokada psychiczną?
To co mi zostało po kontuzji, to brak zaufania do "roadbooku" (przygotowana książka z dokładnie rozpisanymi najważniejszymi punktami na mapie wraz z wszystkimi danymi, jak poruszać się po trasie - PAP). W zależności od tego jak zostanie to przygotowane w tym rajdzie, to będą się rozpędzą na pierwszym czy drugim etapie, lub najpierw będę się uczyć relacji między "roadbookiem" a tym, co jest na trasie. Pod tym względem moja strategia jest zupełnie inna niż wszystkich innych zawodników. Patrzę bowiem na swoje starty długofalowo. Mnie interesuje, co będzie na końcu imprezy, chce zawalczyć o wszelkie możliwe rekordy.

Tym razem groźni rywale w walce o zwycięstwo z Ameryki Południowej nie będą mieli tej przewagi, że są „u siebie”.
Tak, na razie w naszej klasie nie ma lokalnych zawodników (z Arabii Saudyjskiej - PAP). Dla mnie to jest dobra informacja. Jednak było trudno przyjmować do wiadomości, że Argentyńczycy czy Peruwiańczycy trenowali przez Dakarem na tych samych trasach. Jak widziałem, że potrafili niemal na ślepo pokonywać skręty w górach, to nabierałem przekonania, iż lepiej by było, abyśmy się ścigali w kraju, z którego żaden z tych zawodników nie pochodzi.

Ostatnio pan wspomniał, że ma 53 lata. Czuje się pan przykładem, wzorem dla ludzi, którzy wiek juniora mają dawno za sobą?
Obserwuje swój organizm, tak aby zauważyć, w którym momencie będę fizycznie słabszy od konkurentów. Fizjolog by to dobrze wytłumaczył, myślę jednak, że to pochodna dobrej struktury genetycznej. Nie jest to więc wielka moja zasługa, gdyż mój ojciec dalej jest żwawy, a ma 81 lat. To jest też kwestia uczciwości w treningu, dobrania odpowiednich metod i przekonania, że ja to na pewno chcę robić. Poza tym oprócz przygotowania fizycznego dużo zależy od doświadczenia, wytrwałości, cierpliwości, taktyki i także sprawdzonego teamu. Jest też kwestia niezawodności sprzętu. Mój quad jest może wolniejszy od pozostałych, ale rzadziej od innych zawodzi.

Odnosząc się do pojazdu, startował pan już na quadzie, który będzie użyty w Arabii Saudyjskiej?
Nie, on został złożony z nowych części, jak i elementów wcześniej użytych, które trzeba porządnie przetestować, np. amortyzatory. Odbyliśmy na nim cztery długie jednostki treningowe na Pustyni Błędowskiej i na bieżąco dokonywaliśmy zmian.

Dakar 2020 odbędzie się w dniach 5-17 stycznia i będzie liczył 12 etapów. Czy przed nim będzie miał pan czas świętować?
Tak, spędzę kilka dni w górach poza Polską. Ma to być też moment wyciszenia, regeneracji po bardzo intensywnych dwóch miesiącach treningów. Członkowie temu w większości wylatują do Arabii Saudyjskiej 27 lub 28 grudnia, zaś ja mam samolot 1 stycznia rano.