Zawodniczka nie ukrywa, że występowi w Tokio towarzyszą jej zupełnie inne emocje niż przed tradycyjnymi tenisowymi turniejami.

Dwa lata temu zastanawiałam się, czy znajdę się w takiej sytuacji. Od dawna igrzyska są dla mnie bardzo ważnym turniejem. Wielu tenisistów nie zamierza w nich wystąpić, ale dla mnie to zawsze była najważniejsza impreza. Także ze względu na tatę, który był olimpijczykiem i w 1988 roku w Seulu rywalizował w wioślarstwie. Od dzieciństwa nasłuchałam się od niego o igrzyskach wielu pozytywnych rzeczy i w Tokio spełnię swoje marzenia - powiedziała na konferencji prasowej w Gdyni Świątek.

Reklama

Najpierw turniej w Gdyni, potem wylot do Tokio

Świątek razem z Hubertem Hurkaczem pojawili się w Gdyni, aby dokonać uroczystego otwarcia kobiecego turnieju BNP Paribas Poland Open z pulą nagród 235 tysięcy dolarów, który rozpocznie się w sobotę i potrwa do niedzieli 25 lipca.

Reklama

Najlepsi polscy tenisiści poprowadzą trening z dziećmi, następnie, razem z Klaudią Jans-Ignacik i Marcinem Matkowskim, rozegrają pokazowy mecz miksta, a później nastąpi ich oficjalne pożegnanie przed wyjazdem do Tokio.

Cieszę, że pojawiła się taka inicjatywa, bo podobnych turniejów w Polsce brakowało. Zawsze chciałam, żeby tenis w naszym kraju się rozwijał i to jest właściwy krok. Dzięki temu wiele osób będzie mogło zobaczyć jak wygląda ta dyscyplina, zwiększy się zainteresowanie i może więcej dzieci trafi do szkółek. Widzę same korzyści i nawet jeśli ktoś nie wybierze profesjonalnej ścieżki, to i tak przeżyje fantastyczną przygodę - podkreśliła.

Reklama

Najlepsza polska tenisistka ma nadzieję, że za rok wystąpi w tym turnieju.

W tej edycji nie mogę zagrać ze względu na igrzyska, ale wierzę, że w przyszłym roku uda się tak ułożyć kalendarz, że pojawię się w Gdyni. To jednak dopiero za 12 miesięcy i nie wiadomo, co się w tym czasie wydarzy. Nie ulega natomiast wątpliwości, że na pewno miło byłoby zagrać przy polskiej publiczności, bo od dawna nie miałam takiej sposobności. To byłoby wyjątkowe przeżycie - oceniła.

Pewność siebie rośnie

Świątek przekonuje, że ostatnie sukcesy miały na nią bardzo pozytywny wpływ.

Dzięki nim rośnie pewność siebie, czuję też, że rozwijam się jako zawodniczka. Jestem w takim wieku, że dużo się uczę i staram się jak najwięcej rzeczy przyswoić. Przed ubiegłorocznym French Open byłam na trochę innym etapie, nie tylko sportowo, ale także jako człowiek. Bardzo dużo się ostatnio nauczyłam i dobrze, że rok temu Roland Garros był ostatnim turniejem w sezonie, bo potrzebowałam co najmniej miesiąca, aby po nim ochłonąć i uświadomić sobie, co się faktycznie wydarzyło. Odnalazłam się w nowej rzeczywistości, podążam do przodu i dalej się rozwijam - zauważyła.

Czas na aklimatyzację

Do Tokio 20-letnia zawodniczka wyleci w sobotę, a pierwsze dwa dni zamierza poświęcić na zmianę dobowego rytmu.

Do Japonii wybieramy się wcześniej, bo najważniejsze jest jak przejdziemy cały proces aklimatyzacji. Jest spora różnica czasu, do tego dochodzą wysoka temperatury i ogólnie trudne warunki pogodowe. Będę tam miała tydzień na trening i to jest dość komfortowa sytuacja. W tym czasie można zrobić wartością pracę i podszlifować techniczne elementy. Na początku zajęcia będą zapewne lżejsze, ale większą wiedzę ma mój trener. Obecnie jestem po kilku dniach ciężkiego treningu i jutro poznam harmonogram kolejnych przygotowań - dodała.

Inna nawierzchnia

W Tokio tenisistki będą musiały przestawić do rywalizacji na innej nawierzchni, ale Świątek uważa, że z tym nie powinno być większych problemów.

To pierwszy sezon, kiedy tak często zmieniamy nawierzchnię. Przejście z mączki na trawę było bardzo wymagające, bo dotyczyło zmiany całego stylu gry, ale teraz jest łatwiej, bo po dwóch tygodniach na trawie mam już w nawyku niską pracę na nogach. Wiadomo, że na twardym korcie trzeba używać więcej rotacji i akcje są dłuższe, zatem należy być odpowiednio przygotowanym fizycznie - skomentowała.

Triumfatorka ubiegłorocznego French Open zapewnia, że pod względem kondycyjnym czuje się znakomicie. Duża w tym zasługa trenera przygotowania fizycznego Macieja Ryszczuka, z którym pracuje od początku pandemii.

Jestem w połowie sezonu po poprzedzającym go świetnym okresie przygotowawczym i teraz pracujemy tylko na "dobudowaniu". Ne mam żadnych problemów zdrowotnych i niczego od początku nie musimy robić. Koncentrujemy się na tym, abym jak najszybciej przygotowała się do gry na twardej nawierzchni. A nie wiedziałam jak będzie, bo to mój pierwszy pełny rok na tourze. Mając za sobą kilka kontuzji jestem pozytywnie zaskoczona, że tak dobrze się czuję - stwierdziła.

Igrzyska bez kibiców

Igrzyska w Tokio odbędą się przy pustych trybunach, co dla Świątek nie jest dobrą wiadomością.

Dla mnie bardziej komfortowo byłoby grać z kibicami, bo jestem jedną z zawodniczek, która czerpie z trybun bardzo dużo energii i motywacji. W trudnych momentach fani wiele razy mi pomagali. Na początku pandemii brakowało widzów, jednak nauczyłam się z tym funkcjonować, zebrałam trochę doświadczenia, ale i tak w Tokio trochę trudniej będzie poczuć olimpijską atmosferę. Wierze jednak, że nie będzie to miało negatywnego wpływu na sportową rywalizację - podsumowała.