"Kochała ludzi i ludzie ją kochali. Zawsze była pełna energii, pozytywnie myślała o świecie i ludziach. Niesamowity człowiek. Gdy ktoś potrzebował pomocy pierwsza wyciągała rękę, podpowiadała: zobacz to, sprawdź to. Podtrzymywała na duchu. Mówiła, że zawsze zdarzają się cuda... Kilka dni przed wypadkiem rozmawiałyśmy długo przez skype'a. Była taka optymistyczna, w świetnej formie. Po prostu czułam, że jest szczęśliwa, spełnia się w roli mamy znakomicie. Miała cudowny, taki zaraźliwy śmiech. Uwielbiała robić znajomym psikusy" - powiedziała PAP Krupska-Tyszkiewicz.

Reklama

Najwyższa na świecie koszykarka miała przezwisko "Ptyś". Od ciastek.

"Przepadała za słodyczami, a szczególnie ptysiami. Mogła je jeść bez końca" - dodała.

Przyjaźń Dydek - najwyższej koszykarki świata z Krupską-Tyszkiewicz, najmniejszą zawodniczką Olimpii Poznań i reprezentacji Polski (166 cm wzrostu) trwała 20 lat. Dydek była matką chrzestną córki Krupskiej-Tyszkiewicz.

Reklama

"Na początku znajomości, przyjaźni, byłam nawet zazdrosna, że wszyscy zwracali uwagę przede wszystkim na nią. Nigdy nie dawała odczuć, nie tylko mnie, że jest świetną zawodniczką, gwiazdą. Szybko jednak zrozumiałam, że Małgosia zupełnie nie pasuje do portretu gwiazdy. Nie potrafiła nikomu odmówić. Zawsze była uśmiechnięta. Za to kochali ją wszyscy. Dostałam od niej takie serduszko kryształowe. Nosiłam je cały czas od chwili, gdy dowiedziałam się, że jest w szpitalu. Jest dla mnie wielką pamiątką" - dodała.