Po kryzysie i burzy w zespole, która spowodowała zmiany w wyjściowym składzie, przyszło słońce. Po trzech kolejnych porażkach, Suns zagrali w środę znakomicie, przerywając serię trzech zwycięstw Portland, a Gortat był najlepszym strzelcem zespołu.

Reklama

W pierwszej piątce Suns, słabo spisującej się w ostatnich meczach, Shannon Brown zastąpił w roli rzucającego Chrisa Dudleya, a silny skrzydłowy Markieff Morris - Luisa Scolę. Niepewna była też pozycja Gortata, ale trener Alvin Gentry pozostawił go wśród rozpoczynających grę i polski środkowy pokazał, że właśnie tu jest jego miejsce.

Przebywał na parkiecie 30 minut, trafił 11 z 14 rzutów z gry, miał pięć zbiórek w obronie i dwie w ataku, asystę, przechwyt, dwie straty i trzy faule.

Oprócz reprezentanta Polski najwięcej punktów dla Phoenix zdobyli Morris - 19 i 7 zbiórek, rezerwowy środkowy Jermaine O'Neal - 17 i 5 zb. oraz Goran Dragic - 15, 8 asyst i 3 przechwyty.

Reklama

Najskuteczniejszymi wśród gości, grających bez podstawowego środkowego JJ Hicksona, byli pierwszoroczniak Damian Lillard - 24 pkt, Nicolas Batum i Wesley Matthews - po 13.

Dla Gortata był to 89. kolejny mecz w wyjściowej piątce Phoenix i najlepszy w tym sezonie, jeśli nie liczyć wygranego 117:110 wyjazdowego spotkania z Charlotte Bobcats z 7 listopada, w którym zdobył 23 pkt, miał 10 zbiórek i rekordowe 7 bloków.

W środę czołowy blokujący ligi pierwszy raz w sezonie nie zastopował ani jednego rzutu rywala, sam został dwukrotnie zatrzymany przez 20-letniego Blazers Meyersa Leonarda, ale grał znakomicie. Wystąpił tylko w trzech kwartach (w czwartej odpoczywał na ławce, przy przesądzonym wyniku), a zdobył więcej punktów niż łącznie w trzech ostatnich spotkaniach (21)

Reklama

Tym razem był jednak dostrzegany przez kolegów, dostawał od nich podania i skutecznie kończył akcje. 14 rzutów w tym sezonie oddał jeszcze tylko w meczu z Charlotte, a trafiając 11 z nich, wyrównał w środę rekord kariery.

Mecz rozpoczął od zdobycia pierwszych czterech punktów dla zespołu po ograniu środkowego rywali w akcji jeden na jeden oraz wejściu pod kosz po podaniu od Michaela Beasleya. Potem trafiał na różne sposoby: z półdystansu, dobijając rzuty partnerów, ogrywając w dwójkowych pojedynkach Leonarda.

Swoją skuteczność w ataku demonstrował w ważnych momentach spotkania. To po jego akcjach w połowie drugiej kwarty Suns uzyskali pierwsze w meczu dwucyfrowe prowadzenie (45:34, 51:38), a po dobitce w końcówce ich przewaga wzrosła do 57:42. Do przerwy gospodarze prowadzili już 57:44, mając 60-procentową skuteczność z gry, którą utrzymali do końca meczu, a Gortat był najefektywniejszy w zespole - zdobył 16 punktów, trafiając osiem z 10 rzutów.

Po zmianie stron kontynuował serię. Po akcji z Dragicem trafił spod kosza, powiększając przewagę na ponad 20 punktów (67:46). Mecz był już praktycznie rozstrzygnięty. Polski środkowy zszedł z boiska w końcówce trzeciej kwarty i już na nie wrócił do gry. W końcówce spotkania rezerwowi gracze Phoenix jeszcze powiększyli przewagę.

"Słońca" z bilansem pięciu zwycięstw i siedmiu porażek zajmują 12. lokatę w Konferencji Zachodniej, tuż za Blazers (5-6). Kolejne spotkanie rozegrają w piątek ponownie we własnej hali z przedostatnimi New Orleans Hornets (3-7).