Khris Middleton i Donte DiVincenzo dodali, odpowiednio, 20 i 12 pkt dla "Kozłów", którzy bilans spotkań na własnym parkiecie poprawili na 11-1. W całym sezonie najlepszy zespół Konferencji Wschodniej ma 21 zwycięstw i 3 porażki. Identyczny dorobek mają liderzy na Zachodzie Los Angeles Lakers, którzy w poniedziałek nie grali.

Reklama

Liderami drużyny Magic, której najdłuższa w sezonie seria zwycięstw skończyła się na czterech, byli Francuz Evan Fournier - 26 pkt i Terrence Ross - 23.

Poprzednie cztery mecze zespół Milwaukee wygrywał średnią różnicą 34 punktów. Tym razem zwycięstwo nie przyszło tak łatwo.

"Czasami dobrze jest rozegrać takie spotkanie. Możesz wyciągnąć z niego naukę. Przyzwyczajasz się wówczas do zaciętej gry, bo nie zawsze wygrywasz różnicą 20, 30 punktów. Mamy dziś kolejną wygraną, pokazaliśmy dobrą obronę, ale myślę, że trochę +zardzewieliśmy+ w trakcie dwóch dni przerwy między meczami" - skomentował Antetokounmpo, który w dziewiątym kolejnym i 21. meczu sezonu był najlepszym strzelcem zespołu. Uzyskał także 22. double-double w obecnych rozgrywkach.

Reklama

15 kolejnych zwycięstw to druga najdłuższa seria zwycięstw Milwaukee po rekordowych 16 sprzed lat, kiedy to na koniec sezonu 1972/73 wygrali 14 spotkań, a kolejny rozpoczęli dwoma triumfami.

Czwarty mecz z rzędu wygrali wiceliderzy Konferencji Wschodniej Boston Celtics (bilans 17-5), którzy pokonali na własnym parkiecie Cleveland Cavaliers 110:88. Najbardziej na zwycięstwo gospodarzy zapracowali Kemba Walker - 22 i Jaylen Brown - 20. W ekipie gości wyróżnili się rezerwowy Jordan Clarkson - 19 i Turek Cedi Osman - 17.

Reklama

Broniący tytułu Toronto Raptors minimalne zwycięstwo 93:92 nad ekipą Bulls w Chicago zapewnili sobie dzięki rzutowi Kyle'a Lowry'ego na 51 sekund przed końcem spotkania. Potem żadnej z drużyn nie udało się już zdobyć punktów. Liderem jedynego w lidze zespołu z Kanady był Kameruńczyk Pascal Siakam - 22 pkt, a w drużynie gospodarzy wyróżnił się Zach LaVine - 20 pkt, 11 zb., 6 as.

Jednopunktową różnicą zakończył się także mecz w Houston, gdzie Rockets nieoczekiwanie przegrali z Sacramento Kings 118:119. Jeszcze sekundę przed końcem czwartej kwarty gospodarze prowadzili 118:116 po rzucie Russella Westbrooka (34 pkt, najwięcej w całym spotkaniu). Po czasie wziętym przez trenera "Królów" Luke'a Waltona piłkę wyprowadzał Kanadyjczyk Cory Joseph. Podał do Serba Nemanji Bjelicy, a ten trzypunktowym rzutem równo z syreną zapewnił gościom zwycięstwo. Najlepszym strzelcem grającego w ośmioosobowym składzie zespołu gości był Buddy Hield - 26.

Poniedziałek nie był szczęśliwy dla podopiecznych trenera Mike'a D'Antoniego. Tego samego dnia władze ligi ogłosiły, że apelacja klubu z Houston, który protestował w związku z niezaliczeniem drużynie prawidłowo zdobytych punktów po wsadzie Jamesa Hardena w meczu z San Antonio Spurs (133:135) z 3 grudnia, została odrzucona.