Ekipa z Milwaukee - najlepsza w fazie zasadniczej - na tytuł mistrzowski czeka 49 lat. Walkę w play off rozpoczęła nieudanie, bo jej zawodnicy nie mogli sobie poradzić z Nikolą Vucevicem. Urodzony w Szwajcarii koszykarz o czarnogórskich korzeniach zdobył 35 punktów i odnotował 14 zbiórek.

Reklama

Byliśmy świetnie przygotowani taktycznie, doskonale przewidywaliśmy ruchy i zagrania rywali. Zarówno w obronie, jak i w ataku spisaliśmy się wspaniale - ocenił Vucevic.

Od restartu rozgrywek po przymusowej przerwie związanej z pandemią koronawirusa wszystkie spotkania odbywają się w zamkniętym ośrodku Disney World w Lake Buena Vista nieopodal Orlando. Stąd głosy, że to właśnie Magic jako jedyni mogą mówić o nieznacznej "przewadze własnego parkietu" w play off.

Nie interesują nas żadne spekulacje, gdzie gramy, kto jest faworytem, a kto ma szybko odpaść. Obie drużyny wychodzą na to samo boisko i tam się wszystko rozstrzyga - dodał bohater wieczoru.

Reklama

Lider "Kozłów" Giannis Antetokounmpo zakończył mecz z dorobkiem 31 pkt, 17 zbiórek i siedmiu asyst, ale w ostatnich 11 minutach nie trafił do kosza z gry.

"Rywale niczego "czarodziejskiego" nie pokazali. Wyszli na parkiet bez presji, cieszyli się grą i twardo walczyli. No, może bardziej twardo niż zwykle, ale zaczął się play off - podsumował grecki koszykarz.

Od porażki udział w play off rozpoczął inny z głównych kandydatów do tytułu. Mimo świetnej postawy LeBrona Jamesa, Lakers ulegli Trail Blazers 93:100.

Gwiazdor "Jeziorowców" uzyskał 23 punkty, miał 17 zbiórek i 16 asyst. Takich statystyk w spotkaniu play off nie osiągnął wcześniej żaden z koszykarzy w historii NBA.

Czego nam zabrakło, by wygrać? Może LeBron powinien mieć 20 asyst... - nie krył frustracji i żalu trener pokonanych Frank Vogel.

Reklama

Lakers mieli spore kłopoty z celnością rzutów. Z gry trafiali do kosza ze skutecznością 35,1-proc., ale "za trzy" udanych mieli tylko pięć z 32 prób. Spudłowali też 11 z 31 rzutów wolnych.

Mieliśmy za dużo przestojów, a będący na fali rywale to wykorzystali. Trzeba zachować spokój i w czwartek wyrównać stan rywalizacji - zauważył James.

W drużynie z Portland tradycyjnie prym wiódł Damian Lillard, który uzyskał 34 pkt, w tym trafił sześć "trójek". Bośniacki środkowy Jusuf Nurkic dodał 16 pkt i 15 zbiórek.

W innych parach, które we wtorek rozpoczęły zmagania, koszykarze Miami Heat pokonali Indiana Pacers 113:101, a Houston Rockets, m.in. dzięki 37 pkt Jamesa Hardena, zwyciężyli Oklahoma City Thunder 123:108.