Beal trafiał do kosza raz za razem, ale na początku drugiej połowy jego zespół przegrywał już różnicą 21 punktów.

Po trzech kwartach 27-latek miał już na koncie 57 pkt, a chwilę później Wizards całkowicie zniwelowali stratę. W kluczowych momentach Beala opuściła jednak skuteczność. W całym meczu trafił 20 z 35 rzutów z gry (w tym 7 z 10 za trzy punkty), ale w ostatniej części gry swoje konto powiększył tylko o trzy punkty.

Reklama

"Za każdym razem, kiedy ustanawiam rekord kariery, to mój zespół przegrywa. Chciałem dać nam zwycięstwo. Powinienem był postarać się bardziej" - przyznał rozczarowany.

60 punktów Beala to także wyrównanie klubowego rekordu Wizards. W 2006 roku tyle samo zdobył Gilbert Arenas.

Reklama

Filadelfijczyków do wygranej poprowadził Joel Embiid. Kameruński środkowy zdobył 38 pkt, z czego jedenaście w ostatniej kwarcie. Na koncie miał także osiem zbiórek.

"Właśnie za taką grę mi płacą" - podkreślił.

76ers to obecnie najlepsza drużyna. Z bilansem 7-1 prowadzi w tabeli Konferencji Wschodniej.

Skutecznością minionej nocy popisał się także Gordon Hayward. Skrzydłowy Charlotte Hornets ustanowił rekord kariery, zdobywając 44 pkt, a jego zespół pokonał na wyjeździe ekipę Atlanta Hawks 102:94.

"Nawet w szkole średniej nigdy nie udało mi się zdobyć 40 punktów" - powiedział Hayward.

Na czele Konferencji Zachodniej, z bilansem 6-2, są drużyny Phoenix Suns i Los Angeles Lakers.

"Słońca" we własnej hali pokonały Toronto Raptors 123:115. Pierwsza połowa była wyrównana, ale w drugiej gospodarze szybko zbudowali 10-punktowe prowadzenie i do końca kontrolowali przebieg gry.

Najwięcej punktów dla Suns zdobył Devin Booker - 24. Duży wkład w wygraną mieli też rezerwowi. Łącznie zdobyli 42 pkt, wobec zaledwie 26 zawodników z ławki Raptors. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Kameruńczyk Pascal Siakam - 32 pkt i dziewięć zbiórek.

Broniący tytułu Lakers w środę odpoczywali.