- Poprawiony rekord życiowy o ponad sekundę. W tym sezonie miałam bardzo dużo komplikacji ze zdrowiem, przyjeżdżając tutaj. Gdyby mi ktoś powiedział, że zajmę piąte miejsce, wzięłabym w ciemno. Jestem bardzo zadowolona - powiedziała.

Zawodniczka AZS AWF Warszawa uzyskała czas 1.57,37. Wygrała reprezentantka RPA Caster Semenya 1.55,28, a za nią finiszowały Francine Niyonsaba z Burundi – 1.56,49 oraz Kenijka Margaret Nyairera Wambui – 1.56,89.

Reklama

- Trzy zawodniczki, które były na podium wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają jak wyglądają i biegają tak jak biegają. Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli nic z tym światowe władze nie zrobią, będą do końca nie do pobicia – oceniła Jóźwik.

Reklama

Właśnie dlatego podopieczna Andrzeja Wołkowyckiego czuje się jak wicemistrzyni olimpijska.

- Widziałam Kanadyjkę Melissę Bishop, która była czwarta i była bardzo zawiedziona. Poprawiła rekord życiowy i była za podium. To bardzo przykre. Uważam, że to powinna być złota medalistka. Ja też się czuję jak wicemistrzyni olimpijska. Bardzo się też z tego powodu cieszę, że jestem pierwszą Europejką – podkreśliła Polka.

Polacy w Rio wywalczyli dotychczas 11 medali. W niedzielę, ostatniego dnia rywalizacji, szanse na podium mają m.in. piłkarze ręczni, zapaśnicy i maratończycy.