Przedstawiciele polskiego związku mieli nagranie, na którym widać było, jak trzeci po konkursie Węgier Bence Halasza pali swoją próbę. Sędziowie przyznali się do błędu i wstawili Nowickiego na trzecie miejsce, ale uznali też, że błąd wyszedł na jaw po konkursie, gdy Halasz nie miał już szans na odpowiednie zmotywowanie się i próbę przeskoczenia Polaka, który w trakcie konkursu był za nim. Węgier był przecież przekonany, że wciąż ma medal. Uznano, że jego mobilizacja mogła być w tej sytuacji inna. Dlatego postanowiono przyznać dwa brązowe medale.

Reklama

Z kolei Fajdek przyjechał do stolicy Kataru bardzo pewny siebie. Wiem, ile rzucałem na treningach i wiem na co mnie stać. Srebro będzie porażką - mówił wprost przed konkursem. A tuż po oznajmił: Zadanie wykonane, wyniki mogłyby być lepsze, ale każdy z czterech rzutów zaliczonych dawałby mi złoto, więc to bardzo dobrze. W środowym konkursie ani razu nie był zagrożony. Prowadził od pierwszej do ostatniej kolejki i mógł spokojnie obserwować, co robią rywale.

Pozostali Polacy startowali ze zmiennym szczęściem. Pół dnia na stadionie spędził Paweł Wiesiołek, który rywalizuje w dziesięcioboju. Zawodnik Michała Modelskiego doskonale zaczął - na 100 m czasem 10,76 poprawił najlepszy wynik w sezonie, w dal wylądował na 7,02, w pchnięciu kulą zmierzono mu 15,26 (rekord życiowy), wzwyż skoczył 1,96 a na 400 m pobiegł 49,37. W pięciu konkurencjach uzbierał 4150 punktów, co daje mu dwunastą lokatę.

Reklama

Niezadowolona, mimo awansu do finału pchnięcia kulą, była Paulina Guba. Mistrzyni Europy narzekała na sędziów, którzy się mylili i nie mierzyli prób. Nie wiem, jak takie coś może mieć miejsce. Mam nadzieję, że w finale nie będzie takich błędów. Nie wierzyłam w to, że wynikiem 18,04 zdołam się zakwalifikować. Teraz chciałabym znaleźć się w ósemce, bo ten czas w Trójmieście przed przylotem tutaj dobrze przepracowałam - powiedziała.

W finale zabraknie Klaudii Kardasz, która pchnęła 17,79 i zajęła 15. miejsce. W czołowej "12" mistrzostw świata w rzucie dyskiem nie znalazła się także Daria Zabawska, córka jednej z najlepszych w polskiej historii kulomiotek Krystyny Danilczyk-Zabawskiej. Jej wynik 57,05 dał jej 22. lokatę.

Reklama

Pewien niedosyt czuła Joanna Linkiewicz. Zawodniczka Marka Rożeja w półfinale 400 m ppł wynikiem 55,38 wypełniła minimum olimpijskie. To też jej najlepszy wynik w sezonie. Ale marzył mi się rekord życiowy. Chyba za wolno poszłam na tej ostatniej prostej. Miałam jeszcze jakieś rezerwy. Szykowałam się na tę imprezę i żałuję, że nie pobiegłam lepiej. Wiem, że powinnam się cieszyć, ale takie jest życie sportowca, że czuje ciągle niedosyt" - powiedziała.

Niezagrożona w biegu na 200 m była Brytyjka Dina Asher-Smith. Jako jedyna złamała granicę 22 sekund, a czasem 21,88 ustanowiła rekord kraju.

Ciekawie było w finale 110 m ppł. Na metę pierwszy dotarł Amerykanin Grant Holloway - 13,10, ale bardziej emocjonujące było to, co działo się za jego plecami. Broniący tytułu Jamajczyk Omar McLeod na ósmym płotku stracił równowagę, wpadł na tor obok i przeszkodził Hiszpanowi Orlando Ortedze. Urodzony na Kubie zawodnik na mecie był piąty, ale spokojnie mógł walczyć o podium, gdyby nie wytrącenie z równowagi przez McLeoda.

W siedmioboju po czterech konkurencjach prowadzi Brytyjka Katarina Johnson-Thompson - 4138 pkt.

Mistrzostwa świata w Dausze zakończą się w niedzielę. Polacy zdobyli na razie trzy medale. Oprócz złota Fajdka, srebro w rzucie młotem wywalczyła Joanna Fiodorow, a brąz w skoku o tyczce Piotr Lisek.