Visconti wyskoczył do przodu na 19. kilometrze przed metą, gdy na czele jechali od dłuższego czasu Kolumbijczyk Chavez i Włoch Danilo Di Luca, zwycięzca Giro w 2007 roku. Przewaga Viscontiego nad coraz bardziej poszarpanym peletonem nie przekraczała nigdy pół minuty. Mimo to i mimo wysiłków biorących udział w pościgu, Włoch dojechał do mety sam. Po nim zameldował się Litwin Navardauskas, święcie przekonany, że jest pierwszy. W czołówce peletonu byli cały czas Przemysław Niemiec i Rafał Majka. Michał Gołaś zmuszony był zwolnić, gdy jego kapitan Mark Cavendish przestał sobie radzić z pięciokilometrowym podjazdem.

Reklama

Na szczycie klasyfikacji generalnej żadnych zmian: prowadzi Vincenzo Nibali, Niemiec jest piąty, a Majka ósmy. Jutro ostatnia jazda indywidualna na czas na dystansie 20 km, ale pod górę: ze 187 do 1200 metrów nad poziomem morza.