Kończę karierę, mam 37 lat, zdrowie już nie to samo. Powiedziałem sobie dość. I żeby było jasne – nie zamierzam odchodzić do innego klubu, żeby jeszcze pograć. Koniec to koniec. Teraz zajmę się biznesem - powiedział.

Wiśniewski jest wychowankiem Wisły Płock. Od 18 lat biega po parkiecie drużyny seniorów, zdobywając z kolegami medale mistrzostw Polski i krajowe puchary. W ostatnich trzech sezonach trafiał z drużyną do TOP 16 Ligi Mistrzów.

Reklama

Debiutował w seniorach jako 19-latek. Jego kariera rozwijała się znakomicie. Był jednym z najlepszych prawoskrzydłowych w kraju, także reprezentacji Polski. U szczytu kariery dostawał propozycje z klubów zagranicznych, niestety plany przerwała kontuzja.

W 2006 roku doznał poważnego urazu – zerwał więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Po operacji i rocznej rehabilitacji, zanim znów wybiegł na parkiet, kontuzja się odnowiła. Kiedy po raz trzeci kolano odmówiło posłuszeństwa, myślał nawet o rezygnacji ze sportu. Wspierany przez klubowych działaczy przeszedł kolejną operację, rehabilitację i w sumie, po trzech latach, w wieku 29 lat wrócił w pełnej dyspozycji na boisko.

Reklama

Zastanawiałem się chodząc na zabiegi, czy nie lepiej byłoby skończyć wtedy karierę, ale właśnie powstała w Płocku nowa hala, drużyna zdobywała medale i tytuły mistrzów Polski, zaczęliśmy występować w Lidze Mistrzów. To był znakomity doping, by dalej grać – przyznał.

Reklama

Akurat wówczas gdy leczył kontuzję, polska reprezentacja odnosiła swoje największe sukcesy. Bez Wiśniewskiego. Jedyny, brązowy medal na międzynarodowej imprezie wywalczył wraz z kolegami z kadry dopiero w 2015 roku na mistrzostwach świata w Katarze. Uczestniczył także w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, po których rozstał się z reprezentacją Polski.

Teraz podjął kolejną ważną w życiu decyzję. Po ostatnim meczu tego sezonu kończę karierę. Mam 37 lat, zdrowie już nie to samo. Powiedziałem sobie "dość". I żeby było jasne – nie zamierzam odchodzić do innego klubu, żeby jeszcze pograć. Koniec to koniec. Mam następców. Znakomicie radzi sobie na mojej pozycji Lovro Mihic, za kilka miesięcy przyjdzie do drużyny Przemysław Krajewski – wyjaśnił.

Teraz zamierza podratować zdrowie i zająć się na 100 procent biznesem. Jestem w formie, dobrze się czuję, ale to już nie to samo, co kiedyś. Teoretycznie nic mnie nie boli, ale kiedy rano wstaję, czuję, gdzie mam ścięgna Achillesa, gdzie kolana, kręgosłup i bark. Potrzebuję kilku minut, by zacząć normalnie funkcjonować – zaznaczył.

Marzeniem Adama Wiśniewskiego jest wywalczenie z drużyną, na koniec kariery, tytułu mistrza Polski. Wszystko wskazuje na to, że o złoty medal Orlen Wisła po raz kolejny powalczy z Vive Tauronem Kielce. Jest duża nadzieja, że tym razem dwumecz wygra, a płocczanie staną na najwyższym stopniu podium.

Oj, byłoby co świętować – zapewnił zawodnik.