W październiku w Ostrowcu Świętokrzyskim pierwsze spotkanie tych zespołów Polacy wygrali 37:13, co mogło wskazywać, że rewanż w Prisztinie będzie formalnością. Tymczasem zawodnicy trenera Patryka Rombla mocno rozczarowali. Od pierwszych minut skazana na pożarcie drużyna gospodarzy przez długi czas utrzymywała przewagę, dochodzącą w drugiej połowie nawet do czterech bramek.

Reklama

Polacy grali bardzo słabo, podczas gdy ich rywale, których ekipa niemal wyłącznie złożona jest z amatorów, imponowała determinacją i wolą zwycięstwa.

Remis uratował w ostatniej sekundzie Przemysław Krajewski. W końcówce ciężar zdobywania bramek przejął na siebie Kamil Krieger, który zazwyczaj ogranicza się do gry w obronie. Zaliczył trzy trafienia, czym walnie przyczynił się do wywalczenia jednego punktu.

Wiele goli gospodarze zdobywali rzutami z biodra, na co polska defensywa, która była bardzo dziurawa, nie mogła znaleźć sposobu. W ataku gra gości wyglądała niewiele lepiej. Kilkakrotnie nie wykorzystali oni okresu gry w przewadze.

W 14. minucie Kosowo wygrywało 7:4. Przez chwilę gra biało-czerwonych wyglądała nieco lepiej i po dwóch trafieniach Krajewskiego oraz udanym karnym Michała Potocznego w 19. minucie był remis 8:8. Od tego momentu, ku ogromnemu zaskoczeniu, to gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku.

Reklama

Po przerwie biało-czerwoni zupełnie się pogubili. Dopiero w 49. minucie strzelili czwartego gola w tej części (17:20). Kiedy minutę później Kosowianie znów trafili i wygrywali czterema bramkami, sytuacja podopiecznych Rombla stała się bardzo trudna.

Gospodarze zwietrzyli szansę na sprawienie sporej niespodzianki i to ich trochę usztywniło. Zaczęli popełniać więcej błędów i marzyli tylko o tym, żeby mecz się skończył. Do akcji włączył się Krieger, który wszystkie trafienia zaliczył w ostatnich siedmiu minutach.

Reklama

Jeszcze niecałą minutę przed końcem Kosowo prowadziło 23:21, ale najpierw Antoni Łangowski uzyskał kontaktowego gola, a po kontrze Krajewski praktycznie równo z końcową syreną doprowadził do remisu. Chwilę wcześniej sędziowie odgwizdali faul w ataku jednemu z graczy gospodarzy.

Oprócz współgospodarzy Euro 2020, zagwarantowany udział w turnieju ma broniąca tytułu Hiszpania. Po raz pierwszy w ME wystąpią 24 drużyny.

Awans zapewnią sobie dwie najlepsze drużyny z każdej z ośmiu grup, a także cztery z najlepszym współczynnikiem z trzecich miejsc.

W grupie tej występują także Niemcy, którzy już wcześniej zapewnili sobie awans do ME. Ich organizatorami w dniach 9-26 stycznia 2020 będą trzy kraje: Szwecja, Austria i Norwegia.

Kosowo - Polska 23:23 (14:13)
Polska: Adam Malcher, Adam Morawski - Przemysław Krajewski 3, Jakub Moryń, Antoni Łangowski 4, Maciej Pilitowski, Kamil Syprzak 3, Marek Szpera 1, Arkadiusz Moryto 3, Michał Potoczny 5, Piotr Jarosiewicz, Rafał Przybylski, Mateusz Piechowski, Dawid Dawydzik 1, Kamil Krieger 3, Piotr Chrapkowski
Kosowo: Haris Berisha, Armir Agushi - Kastriot Jupa 3, Florim Hoxha 2, Gashi Bashkim 1, Lindrit Fetahu, Enis Kabashi 5, Valon Dedaj 5, Lulzim Shabani, Deniz Terziqi 3, Egzon Gjuka 1, Petrit Prekazi, Luigj Quni 1, Drilon Tahirukaj 1, Drenit Tahirukaj 1
Sędziowali: Andrej Smailagic, Sandro Smailagic (obaj Szwecja)
Widzów: 1300