W poniedziałek biało-czerwoni poznali rywali grupowych w eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2022 roku odbędą się w Katarze. Oprócz Anglików, przeciwnikami podopiecznych Jerzego Brzęczka będą reprezentacje Węgier, Albanii, Andory i San Marino. Bosacki uważa, że nie można na samym początku zakładać, że Polaków stać tylko na grę o drugie miejsce, co daje jedynie prawo gry w barażach.

Reklama

"Piłkarze i trener Brzęczek nie mogą do tego tak podchodzić i myślę, że tak się też nie będą nastawiać. Grajmy o pierwsze miejsce i takiej postawy oczekuję. Jeśli patrzymy na marki reprezentacji, to na pewno jesteśmy nie przed, ale za Anglią, oczywiście sportowo pewnie też. Historia pokazała, że ten faworyt nie zawsze wygrywał, mimo, że na papierze miał lepszych czy droższych piłkarzy, grających w bardziej znanych klubach" - powiedział PAP znakomity przed laty obrońca.

Polacy z Anglią grali bardzo często, w eliminacjach - czy to do mistrzostw Europy, czy też do mundialu. I to Wyspiarze zwykle byli górą. Nie licząc potyczek reprezentacji Kazimierza Górskiego, biało-czerwonym jedynie kilka razy udało się zremisować przed własną publicznością. Zdaniem Bosackiego, różnica między tymi reprezentacjami trochę się zmniejszyła.

"Jeszcze kilkanaście lat temu mało który z piłkarzy występował w lidze angielskiej. Teraz jest ich coraz więcej. Oni grają tam, a więc równają do ich poziomu. Dlatego na tej podstawie można odnieść wrażenie, że ten dystans gdzieś zmniejszamy. Na poziomie klubowym na pewno są duże różnice, ale też przypomnę, że z Lechem Poznań pokonaliśmy Manchester City 3:1, choć mało kto dawał nam szanse" - wspomniał.

Reklama

Uczestnik mundialu w 2006 roku nie zgadza się też z opinią, że poza faworyzowanymi Anglikami pozostali uczestnicy grupy I są mało wymagający.

"Powtarzam się z tym od 2006 roku, ale przypomnę, że gdy przed mistrzostwami świata, gdy wylosowaliśmy Niemców, Ekwador i Kostarykę, wszyscy trąbili, że z gospodarzami zagramy o pierwsze miejsce, a z resztą dopisywaliśmy już sobie punkty. No i ten Ekwador nas +wyprostował+. Dla nas najważniejsze nie będą mecze z Anglią, ale też te pozostałe, bowiem wygrana nad Anglikami wcale nie da nam awansu. Punktować trzeba będzie w meczach z innymi rywalami. Także do tych teoretycznie najsłabszych też trzeba mieć respekt, bowiem ostatnio nawet Gibraltar zaszalał. Ja grałem w meczu z San Marino, który wygraliśmy 10:0, ale też pamiętam dawniejsze spotkania, w których ta drużyna napsuła nam krwi" - podkreślił były piłkarz Lech Poznań i Amiki Wronki.

Eliminacje do mistrzostw świata rozpoczną się w marcu przyszłego roku i reprezentacje rozegrają już po trzy spotkania. Bosacki zwrócił uwagę, że dobry start jest nie tylko ważny w kontekście walki o paszporty do Kataru, ale także może wpłynąć na postawę biało-czerwonych na Euro.

"Ten start, w perspektywie zbliżających się mistrzostw Europy, będzie niezwykle ważny. Piłkarze nie będą mieli zbyt wielu okazji do wspólnych treningów i meczów. Dobre wyniki mogą scementować ten zespół. Natomiast przy niepowodzeniu już widzę niestety to nastawienie i mediów, i kibiców do samego turnieju mistrzostw Europy. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy w marcu gramy z Węgrami i Albanią, tracimy punkty i za chwilę ta ekipa ma jechać na Euro. Widzimy co się dzieje, gdy tej reprezentacji nie +idzie+, jaka jest nagonka na trenera Brzęczka i zawodników. Te spotkania będą budować pewność drużyny i atmosferę przed mistrzostwami, która, jak zapewniam, jest niezwykle ważnym elementem" - podsumował 20-krotny reprezentant Polski. (