Polska - Anglia w Chorzowie? Gol samobójczy Głowackiego i jeszcze prawie asysta przy kolejnej bramce rywali. Polska - Estonia? Świetne podanie do przeciwnika. A może ostatni mecz z Finlandią? Czerwona kartka i sprokurowany rzut karny. Leo Beenhakker powinien uważać - Głowacki to chodzący pech, jemu nawet w drewnianym kościele cegła spadłaby na głowę - pisze "Fakt".

Reklama

Wczoraj Głowacki mówił, że jest gotowy do gry i wydaje mu się, iż zagra w pierwszym składzie. "Nie mam przecieków, kto wystąpi, ale chyba jest szansa na grę" - mówił, wywołując przerażenie na twarzach słuchających go dziennikarzy. "Finowie mają kilku ciekawych ofensywnych piłkarzy, poza tym grają bardzo dobrze zorganizowaną piłkę" - dodawał.

Wiślak cieszył się też, że Beenhakker zabrał zespół na tor gokartowy. "Dobrze nam to zrobiło, przestaliśmy myśleć o piłce" - mówił. A może Beenhakker, znakomity psycholog i znawca natury ludzkiej, już dziś wie, że limit pecha Głowackiego się wyczerpał i to właśnie "Głowa" będzie po meczu w Helsinkach bohaterem polskiej drużyny - pisze "Fakt".