"A w przyszłości będą płacili za naszych zawodników jeszcze więcej. Wystarczy, że awansujemy do finałów Euro 2008, a ceny polskich piłkarzy jeszcze bardziej pójdą w górę" - mówi "Faktowi" były reprezentant Polski Cezary Kucharski.

Reklama

Królem polowania okazał się Ebi Smolarek, który za 4,8 mln euro (19 mln zł) przeszedł z Borussii Dortmund do hiszpańskiego Racingu Santander. As reprezentacji Polski i ulubieniec jej trenera Leo Beenhakkera od dawna marzył o Primera Division i wreszcie się doczekał. Znalazł się w Hiszpanii klub, który wyłożył za niego dużą kasę i wykupił z coraz słabszego zespołu z Dortmundu.

"Prawda jest taka, że polscy piłkarze są bardziej cenieni w Europie, bo sukcesy odnosi reprezentacja prowadzona przez Beenhakkera. Dużą rolę odgrywa też sama osoba Leo. To uznany w świecie fachowiec i jestem pewien, że jeżeli jakiś zachodni klub chce pozyskać polskiego gracza, to najpierw dzwoni do Holendra. A pozytywna opinia Beenhakkera naprawdę wiele znaczy" - twierdzi "Kucharz".

Wielkie pieniądze zapłacono także za Łukasza Fabiańskiego i Jakuba Błaszczykowskiego. Legia Warszawa i Wisła Kraków zarobiły na swoich zawodnikach po 3,5 mln euro (14 mln zł). Pierwszy ze stołecznego klubu przeprowadził się do Arsenalu Londyn, a drugi do Borussii Dortmund. "Polskie kluby są już spółkami akcyjnymi, których właściciele to w dużej większości bardzo bogaci ludzie. Oni potrafią negocjować i nie sprzedają swoich najlepszych piłkarzy za bezcen, jak to się kiedyś często zdarzało" - zaznacza Kucharski.

Złoty interes ubili właściciele warszawskiej Legii, którzy wytransferowali Dawida Janczyka do rosyjskiego potentata CSKA Moskwa. Klub, którego właścicielem jest człowiek rządzący też w Chelsea Londyn - Roman Abramowicz, wydał na młodego Polaka 2,9 mln euro (11,5 mln zł)! A przecież Janczyk nie był nawet podstawowym napastnikiem stołecznego zespołu. "Z biznesowego punktu widzenia to był strzał w dziesiątkę. Ale ze sportowego Janczyk popełnił błąd, przechodząc do CSKA. Z całym szacunkiem dla Dawida, ale na razie to dla niego zbyt silny zespół i długo może się tam nie przebić do pierwszego składu" - twierdzi "Kucharz".

Dużą kasę wydało też holenderskie Heerenveen na Radosława Matusiaka i FC Porto na Przemysława Kaźmierczaka. Pierwszy kosztował 3 mln euro (12 mln zł), a drugi o połowę mniej. "Pamiętajmy jednak o tym, że to duża kasa tylko dla nas. Dla zachodnich klubów to tak naprawdę niewielki wydatek. Po prostu tam obraca się dużo większymi pieniędzmi niż w polskiej lidze" - podsumowuje Kucharski.