Po nieudanych mistrzostwach Afryki, Kasperczak stracił posadę selekcjonera reprezentacji Senegalu. Od tamtej pory nie trenował żadnej drużyny. Czy to oznacza, że już nie ma ochoty pracować w swoim fachu.

"To nie tak. Odrzuciłem intratną ofertę z egipskiego klubu Zamalek, a także propozycję z reprezentacji Kuwejtu. W obu przypadkach powód był ten sam – za dużo ostatnio jeździłem, za rzadko bywałem w domu. Po pracy z kadrą Senegalu wszystkiego miałem dosyć. Naprawdę mocno się zdenerwowałem i postanowiłem, że sobie odpocznę. Teraz spędzam czas z rodziną. Ale może za miesiąc zmienię zdanie" - tłumaczy trener.

Reklama

Kasperczak miał więc dużo czasu, by wnikliwie przyglądać się grze biało-czerwonych podczas Euro 2008. To, co zobaczył, bardzo go zasmuciło.

"Mówiło się, że mamy takich świetnych piłkarzy. Okazało się zaś, że to nie jest do końca prawdą. Bo oni zamiast grać w piłkę, człapali po boisku. Nie mieli chęci, kreatywności, szybkości, dynamiki. Nie mieli fantazji. Niczego ciekawego nie pokazali. Oni nie grali na europejskim poziomie, ale jak to mogli zrobić, skoro nie weszli nawet na własny poziom?" - pyta medalista mistrzostw świata z 1974 roku.

Reklama

O tym, czy za słaby występ Polaków ponosi winę Leo Beenhakker, Kasperczak nie chce mówić wprost.

"Widocznie niewiele zepsuł, skoro po imprezie zwolniono prawie wszystkich jego asystentów, a on został" - śmieje się Kasperczak. Jednocześnie jednak wytyka Holendrowi błędy, jakie popełnił przy powołaniach.

"Nie podobało mi się od początku, że na turnieju pojechali piłkarze Górnika, czy Widzewa. A gdzie Wiślacy? Ja na pewno bym zabrał Pawła Brożka, bo był w świetnej formie" dodaje.

Reklama

Czy kiedyś Henryk Kasperczak będzie miał okazję decydować o tym, kto gra w reprezentacji Polski?

"Myślę, że każdy trener o tym marzy. Ja też, bo jestem Polakiem. To normalne" - mówi Kasperczak.

Gdyby więc jesienne mecze eliminacji mistrzostw świata Polska przegrała, prezes Michał Listkiewicz może śmiało prosić o pomoc Henryka Kasperczaka. On na pewno nie odmówi.

"Pomyślałbym wtedy, że zostałem dżokerem" - uśmiecha się Kasperczak.