"Prawda" - odpowiada agent gwiazdora Barcelony Roberto de Assis. Ale "Barca" powiedziała "nie". Sprawa zakończyła się już dawno, bo Ronaldinho jest bardzo szczęśliwy tam, gdzie jest - pisze DZIENNIK.

Oczywiście nikogo te słowa nie przekonały. W poniedziałek dziennikarze "La Gazzetta dello Sport" przydybali podobno wiceprezydenta Milanu Adriano Gallianiego, jak rozmawiał "po przyjacielsku" z Assisem. "Dajcie już spokój. Spekulowanie na temat Ronaldinho w Milanie miało jeszcze jakiś sens w kwietniu. Teraz, gdy na dniach ma się zamknąć okienko transferowe, całe zamieszanie zmienia się w kabaret" - powiedział trener Milanu Carlo Ancelotti.

Reklama

Także i te słowa nie przekonały dociekliwych dziennikarzy. Nowy nabytek Milanu - Pato - nie ma paszportu Unii Europejskiej, więc limit miejsc w drużynie dla zawodników spoza UE został wyczerpany. Ale uwaga - Ronaldinho stara się właśnie o hiszpański paszport.

To znak - przekonywali Włosi i Hiszpanie. Dlaczego Milan nie miałby kupić teraz gwiazdora Barcy, skoro Pato będzie mógł zadebiutować w oficjalnym meczu dopiero w styczniu? Poza tym obecnie mediolańczycy mają więcej pieniędzy do wydania niż Chelsea.

Niby wszystko jasne, ale prawda jest jednak taka, że prezes Barcelony Joan Laporta prędzej ucieknie z kraju, niż sprzeda Ronaldinho. Wielki, wpływowy Laporta istnieje dopóty, dopóki w Barcelonie gra wielki, wpływowy Ronaldinho. "Przyznaję, że Milan złożył nam ofertę, ale nawet nie rozwinęliśmy tematu" - powiedział prezes. "Wyobrażacie sobie, co ze mną zrobią kibice, gdy go sprzedam? Powieszą mnie" - zakończył Laporta.

Reklama