W pięciu meczach Widzew uzbierał zaledwie dwa punkty i w tabeli wyprzedza jedynie Zagłębie Sosnowiec. Zespół zdołał zremisować z Odrą w Wodzisławiu oraz u siebie bezbramkowo z GKS Bełchatów. Faktem jest, że zespół grał na początku sezonu z czołowymi teamami naszej ligi i do faworytów nie należał. To jednak trochę za mało jak na ambitne plany działaczy. Klub miał przecież walczyć o miejsce w środku tabeli. W Widziewie zaczynają powoli tracić cierpliwość.

Reklama

"Nie czuję się zagrożony" - mówi Michał Probierz w rozmowie z dziennikiem.pl. "Konsekwentnie wykonuję swoją pracę i z tego jestem zadowolony. Co ma być, to będzie" - stwierdza. Należy dodać, że Probierz prowadzi Widzew, jak na polskie warunki, bardzo długo. Około trzynastu miesięcy.

Pewny swojej pozycji nie może też być trener rywala zza miedzy - Łódzkiego Klubu Sportowego. Wojciech Borecki prowadzi zespół dopiero od tego sezonu. Przed rozpoczęciem rozgrywek zapowiadał pewne utrzymanie się w lidze, może nawet środek tabeli. Tymczasem zespół w pięciu spotkaniach nie wygrał żadnego meczu: 2 przegrał i 3 zremisował. A grał z przeciętnymi rywalami jak Polonia Bytom, Odra Wodzisław czy Jagiellonia Białystok. Trudno sobie wyobrazić, by łodzianie po raz pierwszy zwyciężyli z Zagłębiem Lubin bądź Koroną Kielce. A działacze klubu cierpliwością nie grzeszą...

Czyżby podwójna zmiana trenera w Łodzi? Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się na to wskazywać.