Mielcarski przyznaje, że był bardzo zawiedziony rozmową z prezesem PZPN. Grzegorz Lato zaoferował byłemu piłkarzowi FC Porto lukratywną posadę dyrektora reprezentacji Polski, ale... nie wspomniał nawet czym ów dyrektor miałby się zajmować.

Reklama

"Bo oprócz tego, że w mediach miałem ocieplić wizerunek kadry i PZPN, nie usłyszałem od prezesa zdania o kompetencjach. Nie wiem, przed kim miałbym odpowiadać, kogo nadzorować, na co mieć wpływ, na ile podpisałbym kontrakt. Ledwo zdążyłem usiąść w gabinecie i powiedzieć: "witam, prezesie", już usłyszałem: "Słuchaj, ile chcesz zarabiać?". Mało nie spadłem z krzesła" - przyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Grzegorz Mielcarski.

Obecny ekspert piłkarski przyznał, że praca z kadrą przed Euro 2012 była jego marzeniem, ale z bólem odmówił. "Powiedziałem sobie: nie, Grzesiek, nie w tym towarzystwie. - Wszystko miało być ustalone dopiero, gdy się zgodzę. Paranoja. Nawet nazwa funkcji nie była doprecyzowana" - dodał Mielcarski.