Messi zdobył w środową noc (mecz rozpoczął się o godz. 23.00) dwie bardzo ważne bramki - pierwszą w 45. minucie dającą mistrzom kraju prowadzenie 2:1, a trafienie w 88. przesądziło o triumfie Katalończyków 3:2.

Pierwsze spotkanie, rozegrane w niedzielę w Madrycie, zakończyło się remisem 2:2 (jeden gol Messiego) i do 88. minuty zanosiło się co najmniej na dogrywkę. Co więcej, Argentyńczyk zanotował na Camp Nou fantastyczną asystę przy trafieniu Andresa Iniesty. Łącznie w historii Superpucharu Messi uzyskał już osiem bramek i o dwie wyprzedza dotychczasowego rekordzistę Bułgara Christo Stoiczkowa.

Reklama

Okazało się, że to nie był koniec wielkich emocji. Już po upływie regulaminowych 90 minut brutalnie sfaulowany przez Marcelo został wracający do Barcelony po kilkuletnim pobycie w Arsenalu Londyn Cesc Fabregas (wcześniej zdążył asystować Messiemu). Brazylijczyk otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, a na murawie doszło do przepychanek, które skończyły się czerwonymi kartonikami dla przebywających już na ławce rezerwowych Mesuta Oezila (Real) i Davida Villi (Barca).

Hiszpańskie media napiętnowały zachowanie trenera "Królewskich" Mourinho, który miał rzekomo "dziubnąć" palcem w oko (niektórzy piszą o "złapaniu za ucho") asystenta Pepa Guardioli, Tito Vilanovę. W rewanżu członek sztabu szkoleniowego Dumy Katalonii odepchnął Portugalczyka. Na konferencji prasowej Mourinho nie chciał rozmawiać na temat incydentu. "Tito, Pito Vilanova? Nie wiem, jak się nazywa i kim on jest" - odparł 48-letni trener, któremu po sukcesach w FC Porto, Chelsea Londyn i Interze Mediolan niezbyt dobrze wiedzie się w Hiszpanii. Prowadzony przez niego Real jest wyraźnie w cieniu świętującej kolejne triumfy (zwycięstwo w Lidze Mistrzów i ekstraklasie) Barcelony. Madrycki zespół zdobył tylko Puchar Króla.

Reklama

"Jeśli chodzi o sytuację z końcówki gry, obrazki mówią same za siebie. Niektórych rzeczy nie wolno robić. A Mourinho nie musi znać Vilanovy, który jest dla mnie bardzo ważną osobą w teamie. Ja z kolei wiem kim są Aitor Karanka i Rui Faria (współpracownicy trenera Realu" - przyznał Guardiola. "Mourinho niszczy hiszpańską piłkę nożną. To nie zdarzyło się po raz pierwszy, trzeba wreszcie z tym skończyć. Ktoś musi wreszcie coś z tym zrobić" - dodał obrońca zwycięskiej ekipy Gerard Pique, odnosząc się do szarpaniny na murawie.

"Rozegraliśmy dwa fantastyczne spotkania, nie przez 10, 20 czy 45, ale po 90 minut. Oczywiście nie mogę powiedzieć, abyśmy byli zadowoleni. Co prawda to był mały puchar, ale jednak po niego nie sięgnęliśmy. Cieszy postęp w grze drużyny i widać wielkie wyrównanie poziomu między Realem i Barceloną" - podkreślił Mourinho.

W ekipie "Królewskich" najwięcej powodów do satysfakcji, mimo porażki, miał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił bramkę numer 100 w barwach Realu i jednocześnie pierwszą na stadionie Camp Nou; w przeszłości jako zawodnik Manchesteru United zmarnował karnego na stadionie Dumy Katalonii. Na jego okazały dorobek składa się m.in. 67 trafień w lidze i 13 w Champions League. Dla rozładowania emocji media w Hiszpanii ujawniły również, że Fabregas i jego menedżer zamieszkali w tym samym hotelu, w którym zakwaterowani byli piłkarze Realu.

Superpuchar Hiszpanii ma niemal 30-letnią tradycję (pierwsza edycja w 1982 roku), a Barcelona z Realem rywalizowała po raz piąty. Wcześniej zawsze lepsi byli "Królewscy". Podopieczni Guardioli triumfowali po raz dziesiąty; przeciwnicy mają na koncie osiem wygranych.