Ideą "Poznań Traffic Race" było sprawdzenie przygotowania infrastruktury komunikacyjnej miasta przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy. Na starcie wytyczonego w okolicy cmentarza na Miłostowie (wschodnia część Poznania) stanęły cztery osoby, a każda z nich trasę przemierzała różnymi środkami komunikacji. Piłkarz Lecha Manuel Arboleda jechał samochodem, prezydent miasta Ryszard Grobelny wsiadł do tramwaju, muzyk Michał Kowalonek wybrał rower, a dziennikarz radiowy Sławomir Bajew pobiegł.

Reklama

Wyścig rozpoczął się o godz. 8.00 rano, a więc w porze porannego szczytu komunikacyjnego. Najciekawsza rywalizacja toczyła się między kierowcą samochodu, a rowerzystą. Arboleda w niespełna 38 minut dotarł na stadion i o kilkanaście sekund wyprzedził Kowalonka. Dopiero po upływie ponad 70 minut jako ostatni na mecie pojawił się Grobelny. Bajew na pokonanie swojej trasy potrzebował niecałe 58 min.

"Nie da się ukryć, że czas - godzina i dziesięć minut to wynik fatalny, ale mamy w Poznaniu okres remontowy, jest wiele utrudnień i odczuwają to szczególnie osoby korzystające z komunikacji miejskiej. Z jednej strony była to zabawa, ale Euro 2012 daje nam też pretekst do sprawdzenia jakie środki transportu w mieście są najbardziej efektywne" - przyznał prezydent Poznania.

Najbardziej był zaskakujący wynik Arboledy, który trochę zaprzeczył teorii o dużych korkach w Poznaniu. "Mamy dziś dzień nauczyciela, nie we wszystkich szkołach odbywają się lekcje, co przekłada się na liczbę aut w mieście. Był dziś znacznie mniejszy ruch niż w inne dni" - zauważył Grobelny.

Reklama

Organizatorzy zapowiadają powtórkę wyścigu w maju przyszłego roku, a więc na miesiąc przed Euro 2012, kiedy już zakończone zostaną wszystkie remonty. "Ja na pewno swój wynik poprawię i liczę, że bilet półgodzinny wystarczy na przejechanie tej trasy" - podsumował Grobelny.