Obszerne i solidnie udokumentowane doniesienie trafiło już do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Dotarliśmy do tego pisma, w którym przedstawiciele konsorcjum budującego stadion dowodzą, że mogło dojść do przestępstwa.

Reklama

- Osoba lub osoby (z władz NCS - przyp. red.) sprowadziły niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób oraz dla mienia w wielkich rozmiarach - uważają przedstawiciele konsorcjum Alpine-Hydrobudowa. Według nich zagrożenie było realne na kolejnych wielkich imprezach: koncercie Madonny (1.VIII.2012), meczu Futbolu Amerykańskiego (1.IX.2012), Danone Nations Cup (9.IX.2012), koncercie Coldplay (19.X.2012), 34 Maratonie Warszawskim (30.09.2012) oraz meczach Polska-RPA i Polska-Anglia z października ubiegłego roku. Wtedy, według donoszących, miały nie działać kluczowe systemy zapewniające bezpieczeństwo przeciwpożarowe czyli specjalne kurtyny dymne oraz system hydrantów zewnętrznych, z których strażacy mogliby czerpać wodzę.

Jak do tego doszło? Z dokumentów wynika, że wszystkie systemy działały w momencie odbiorów stadionu, przeszły też kontrole strażaków. Jednak później miało dojść do ich awarii. - Z protokołu oględzin (z lipca 2012 r.) bram dymoszczelnych oraz kurtyn dymowych (...) wynika, że po odbiorze Stadionu przez NCS wiele z tych urządzeń zostało uszkodzonych w sposób mechaniczny (...), uniemożliwiając spełnienie podstawowych funkcji, czyli ochrony przed rozprzestrzenianiem się pożaru (...) Uszkodzenia stwierdzono w 30 urządzeniach przeciwpożarowych - napisali prawnicy konsorcjum.

Według nich zarządzający NCS mimo wiedzy na temat uszkodzeń urządzeń, mających kluczowe znaczenie dla ochrony przeciwpożarowej, nie podjął żadnych działań mających na celu przywrócenie sprawności tych urządzeń. Dalej informują oni prokuraturę, że władze NCS miały świadomość zagrożenia, jednak nie nastąpiła żadna reakcja. - Prosiliśmy dyrekcję NCS o wyznaczenie terminu napraw gwarancyjnych, których chcieliśmy się podjąć, mając na uwadze odpowiedzialność za nasze
wyroby. Termin gwarancyjnych nie został ustalony do dziś, nie ustalono również zakresu napraw odpłatnych, gdyż dużo z tych uszkodzeń nie powstało z naszej winy - informują prokuratora.

Reklama

Podobna sytuacja miała mieć miejsce z hydrantami zewnętrznymi, bez których reakcja straży pożarnej nie byłaby możliwa. W styczniu 2013 roku okazało się, że nie działają. Podwykonawca konsorcjum odpowiedzialny za instalacje hydrantów stwierdza, że najprawdopodobniej pracownicy NCS wyłączyli je z obawy przed zamarznięciem. - Pomimo że od grudnia 2012 r. nie odbyła się żadna impreza masowa, to Stadion nieustannie odwiedzany jest przez setki osób, które zwiedzają lub wynajmują pomieszczenia znajdujące się tu w celu organizacji imprez zamkniętych. Ponadto na 22 marca wyznaczono rozegranie meczu między Polską a Ukrainą - informują oskarżycieli prawnicy budowniczych.

Formułowane przez nich zarzuty dotyczą głównie byłego już kierownictwa Narodowego Centrum Sportu, które decyzją minister sportu Joanny Muchy niedawno zostało wymienione. Od długiego czasu również trwa spór między konsorcjum Alpine-Hydrobudowa a NCS. Budowniczowie utrzymują, że wznieśli stadion inny, niż ten, który znalazł się na oryginalnych a wadliwych projektach. W związku z tym - jak twierdzą - ponieśli o około 300 milionów wyższe koszta, których pokrycia domagają się teraz od NCS i Ministerstwa Sportu.

O sprawie jako pierwsza napisała "Gazeta Polska Codziennie".