Gmoch ostatnio wielką dumę poczuł kiedy kibice Legii Warszawa podczas meczu z FK Astana pokazali oprawę, na której Niemiecki żołnierz przystawia pistolet do głowy polskiego dziecka. Grecy w końcu dowiedzieli się, że największe powstanie w trakcie wojny było w Warszawie. Oczywiście, że wcześniej było powstanie w gettcie, ale przy tym naszym to ledwie mgnienie. Wie pan, ja przeżyłem wojnę. Urodziłem się w styczniu 1939 roku, ale dużo pamiętam. Na przykład powstanie. Ojciec był zresztą zatrudniony w odgruzowywaniu Warszawy zburzonej po walkach. Z Niemcami. Bo po proszę pamiętać o jednym. Tę wojnę zaczęli Niemcy. Nie żadni naziści czy hitlerowcy. To zrobili ogłupieni przez Hitlera Niemcy, którzy wybrali go na kanclerza, a później poszli za niego walczyć. Wiem, że lepiej o tym zapomnieć, lepiej to wymazać - szczególnie chciałaby tego niemiecka propaganda szerząca bajki o nazistach - ale nam, Polakom, nie wypada. Pamiętam, jak na moich oczach zastrzelili człowieka. W Pruszkowie, w 1945 roku. Widziałem to, pamiętam. Widziałem to - mówi w rozmowie ze sport.pl były selekcjoner biało-czerwonych.

Reklama

78-letni szkoleniowiec podkreśla, że mimo upływu lat wszystko doskonale pamięta. Byłem dzieckiem. Ale takie przeżycia zostają w głowie. W trakcie wojny dojrzewa się znacznie szybciej. Uważam, że słusznie przebaczyliśmy Niemcom. Ale zapomnieć nigdy nie możemy. Bo znajomość historii pozwoli nam zapobiec podobnym wojnom.
Dziś na szczęście żyjemy w spokojniejszych czasach. Ale zaraz wmówią nam, że brataliśmy się z Hitlerem. Do Berlina, Rzymu i Tokio dołączy Warszawa. Jako Polacy musimy się przed tym bronić, bo to niegodziwość największego kalibru
- twierdzi Gmoch.