Ten obraz to wielka, sentymentalna podróż do przełomowych chwil nie tylko Widzewa, ale także polskiego futbolu klubowego. Okazja do sportowych wspomnień, refleksji i przypomnienia z różnych stron okoliczności awansu do elitarnego grona 16 najlepszych wówczas drużyn Europy. To historia opowiedziana od początku do końca – powiedział podczas premiery filmu jego reżyser i producent Maciej Szprync.

Mecz z Broendby w stolicy Danii zapisał jedną z najważniejszych kart w historii Widzewa. Piłkarze tego klubu w sierpniu 1996 r. przegrali w nim 2:3, ale ten rezultat dał im awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, co było jednym z ostatnich znaczących sukcesów czterokrotnych mistrzów Polski. Rewanżowe spotkanie (w Łodzi Widzew wygrał 2:1) miało dramatyczny przebieg, bowiem łodzianie przegrywali w nim 0:3, a decydującą o awansie bramkę zdobyli w 89 minucie.

To w Kopenhadze red. Tomasz Zimoch, nalegał aby "pan Turek" skończył mecz, a do dzisiaj nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, kto strzelił drugiego gola dla Widzewa – Sławomir Majak czy Paweł Wojtala. To też jedno z tych spotkań, w których narodziło się powtarzane do dziś hasło: "Franek Smuda czyni cuda". Powodów, żeby powstał film o kulisach tamtego awansu było naprawdę wiele – tłumaczył Szprync, który sfinansował produkcję z prywatnych środków.

Reklama

Dodał, że dokument jest efektem 18 miesięcy pracy, ponad 5 tys. kilometrów przejechanych po Danii oraz Polsce i spotkań z ponad 30 uczestnikami i naocznymi świadkami tamtych wydarzeń. W 45-minutowym obrazie zebrano archiwalne materiały, wspomnienia po latach ówczesnych graczy zarówno Widzewa, jak i Broendby, a także właścicieli klubu, dziennikarzy i sympatyków.

Reklama

Obecni na premierze autorzy sukcesu sprzed ponad 20 lat wspominali, że to był niezapomniany mecz, po którym znaleźli się w tytułowej "Ziemi Obiecanej".

Świetnie, że powstał taki dokument, bo nie mam żadnych pamiątek, czy nagrań z Ligi Mistrzów. Awans wywalczony w Kopenhadze to były najpiękniejsze emocje, jakie przeżyłem w piłce. Nie przeżywałem ich nawet, gdy zdobywałem bramkę na Wembley, czy mistrzostwo Polski. Tam poczuliśmy, że wchodzimy do piłkarskiego raju i trudno opisać euforię, jaką przeżyliśmy po takiej dramaturgii na boisku – przyznał Marek Citko, strzelec pierwszego gola w rewanżu z Broendby.

Film 6 kwietnia wejdzie do repertuaru łódzkiego kina Helios Sukcesja.