„Wygramy 3:0, a wszystkie bramki zdobędzie Ronaldo. I w sumie będzie miał już sześć w turnieju” – prognozował przed meczem z Marokiem na Łużnikach kibic reprezentacji Portugalii, który przyjechał razem z kolegą z miasta Leiria, znanego m.in. z goszczenia uczestników Euro 2004.

Reklama

Pod Łużnikami w środowe południe praktycznie nie było Portugalczyka, który nie wierzyłby bezgranicznie w geniusz piłkarza Realu Madryt. „Cieszę się, że żyję w czasach, gdy w naszej drużynie gra taki zawodnik” – przyznał młody kibic z okolic Lizbony.

Ale na stadionie uwielbienie dla Ronaldo już nie było tak widoczne. Przeciwnie. Portugalscy kibice siedzieli bowiem rozproszeni po całym stadionie i ustępowali pod względem dopingu świetnie zorganizowanym fanom reprezentacji Maroka. A ci, w liczbie kilkunastu tysięcy, nie mieli litości dla słynnego zawodnika.

Reklama

Już kiedy portugalscy piłkarze wybiegli na murawę, ich kapitan został wygwizdany. Podobnie było w czasie przedstawiania składu.

Nie minęły jednak cztery minuty meczu, gdy Ronaldo uciszył Marokańczyków w typowy dla siebie sposób – strzeleniem gola, swojego czwartego w turnieju.

To zamknęło usta kibicom z Afryki na… kilka minut. Wkrótce potem, gdy Ronaldo źle przyjął piłkę, a w innej akcji niedokładnie podał, marokańscy fani zaczęli krzyczeć „Messi, Messi!”. Nie chodziło rzecz jasna o wykazanie uwielbienia dla Argentyńczyka, lecz o zdeprymowanie jego wielkiego rywala z ligowych i reprezentacyjnych rozgrywek.

Reklama

Okrzyk „Messi” oraz niemiłosierne gwizdy za każdym razem, gdy Ronaldo był przy piłce, powtarzały się do końca meczu. I chociaż piłkarz Realu nie powiększył swojego dorobku (m.in. dwukrotnie trafił w mur z rzutów wolnych), a jego zespół nie zachwycił, to w sumie mógł mieć powody do satysfakcji.

Portugalia wygrała 1:0, a Ronaldo został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu (po każdym spotkaniu ogłasza się nazwisko najlepszego piłkarza).

Marokańskim kibicom, którzy smutni opuszczali trybuny, na pocieszenie pozostało fotografowanie pięknego widoku na rzekę Moskwa, jaki rozciąga się z góry stadionu Łużniki. Więcej takich okazji na mundialu raczej już nie będą mieć – ich drużyna, choć zaprezentowała naprawdę atrakcyjny futbol w meczach z Iranem i Portugalią, dwukrotnie przegrała i jako pierwsza żegna się z turniejem w Rosji.