„Od początku próbowaliśmy budować swoje akcje. Z jednej strony było trochę niedokładności, ale z drugiej mieliśmy też kilka sytuacji. Z kolei Czesi dość łatwo przenosili ciężar gry na naszą połowę, operowali długą piłką, zbijali te podania, bądź wyprowadzali, po naszych błędach, groźne kontry. Pierwsza połowa bardziej na minus niż druga część gry” - ocenił.

Reklama

Bereszyński nie ukrywa, że w przerwie piłkarze porozmawiali w szatni i wyciągnęli właściwe wnioski.

„Widać było, że coś w naszej grze się ruszyło. Niestety, szybko straciliśmy gola po bardzo prostym, ale jedynym błędzie w ustawieniu w drugiej połowie. Czesi to wykorzystali i szkoda, bo mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, aby nie tylko wyrównać, ale również aby wygrać. Byliśmy w stanie tego dokonać. Wiemy, że gdybyśmy strzelili gola, dostalibyśmy wiatru w żagle” - dodał.

W pięciu meczach za kadencji trenera Jerzego Brzęczka reprezentacja Polski zanotowała trzy porażki i dwa remisy.

Reklama

„Jesteśmy głodni zwycięstwa, bo zdajemy sobie sprawę, że właśnie na tym etapie budowania drużyny wygrane dodadzą pewności siebie. Zwycięstwa scalają i poprawiają morale zespołu” – stwierdził.

26-letni defensor zwrócił uwagę, że defensywa biało-czerwonych za każdym razem składa się z innych zawodników.

„W obronie nie gramy w zestawieniu, w którym występowalibyśmy zbyt często, albo praktycznie w ogóle. Te mecze dają nam jednak możliwość zgrania i poznania siebie, bo w kadrze nie ma czasu, aby potrenować i spokojnie przećwiczyć taktykę. Spotykamy się, mamy trzy, cztery jednostki i gramy. W klubach rywalizujemy jednak na takim poziomie, że bardzo szybko musimy się do tego dostosować. To też najlepszy czas na eksperymenty. Trener każdemu chce się przyjrzeć, aby w meczach o punkty, a te czekają nas na wiosnę, wystawić najsilniejszy skład” – podsumował Bereszyński.