Jeszcze kilka lat temu kibic futbolu z Porto, Lizbony czy Leirii przypominał przeciętnego fanatyka znad Wisły. Raz po raz odtwarzał w pamięci dawne wielkie sukcesy portugalskiej piłki, wspominał genialnego Eusebio. Żył mundialem w 1966 roku, na którym jego rodacy sięgnęli po trzecie miejsce. Prawie tak jak my w 1974 roku lub 1982 gdy emocjonowaliśmy się zagraniami Bońka i Deyny, paradami Tomaszewskiego.

Ale XXI wiek rozpoczął kolejną złotą erę portugalskiego futbolu. Figo i spółka, uważani jak do tej pory za niespełnionych geniuszy, zaczęli wreszcie grać na miarę oczekiwań. Już na Euro 2000 Portugalczycy otarli się o finał. W grupie trzema cudownymi golami odwrócili losy przegranego wydawałoby się pojedynku z Anglią. Zatrzymali ich dopiero faworyzowani Francuzi. Portugalczycy przegrali półfinał w dogrywce, po problematycznym rzucie karnym.

W 2004 roku piłkarze ponownie znaleźli się na ustach całego kraju. Na portugalskich boiskach gospodarze doszli aż do finału. Nie zaraził ich inauguracyjny zimny prysznic, jaki zafundowali Grecy. W meczu o być albo nie być, w bratobójczym boju, Portugalczycy ograli Hiszpanów. Potem wygrali z Anglikami i Holendrami. W finale czekała Grecja. I szok: porażka 0:1. W swoim kraju, w historycznym meczu, ze słabym z pozoru rywalem. W Portugalskich domach rozpacz, tysiące szampanów zostało w lodówkach.

Wreszcie 2006 rok. Ćwierćfinał. Znów Anglicy, znów karne i niesamowity bramkarz Ricardo, wygrana. Półfinał. Ponownie Francja, ponownie kontrowersyjny karny, ponownie nie myli się Zidane, ponownie porażka. W futbolu historia lubi się powtarzać. Wyniku sprzed 40 lat nie udało się powtórzyć. W meczu o 3. miejsce medalowe aspiracje wybili Portugalczykom z głowy Niemcy.

Dzisiejsza Portugalia to zespół z absolutnej światowej czołówki. W rankingu FIFA jest na 10 miejscu. Trenerem, już od 4 lat, jest wybitny fachowiec - Brazylijczyk Luiz Felipe Scolari. Jego zatrudnienie okazało się strzałem w dziesiątkę. Scolari potrafił trafić do zawodników. Z gromady indywidualistów uczynił zespół, gdzie każdy wie, co należy do jego zadań.

Największe zalety Portugalczyków to szybkość, technika, pojedynki 1 na 1 i umiejętność utrzymania się przy piłce. Do tego fantastyczne skrzydła, mocny środek pola i ofensywni boczni obrońcy. Niedostatki to przede wszystkim niepewna gra obronna i nieodgadniony bramkarz Ricardo. Metodą na podopiecznych Scolariego powinny być szybkie prostopadłe piłki za linię obrońców, grane na pograniczu spalonego. Takie jak zagranie Rasiaka do Smolarka w meczu w Chorzowie...









Reklama