Choć na początku spotkania Boruc grał bardzo niepewnie. W pierwszej połowie przytrafił mu się kiks i gdyby nie pomoc Michała Żewłakowa, to mogłoby to skończyć się stratą gola. Na szczęści z każdą minutą bramkarz Celtiku Glasgow grał coraz pewniej.
Co najważniejsze zachował koncentrację w najważniejszych momentach meczu. W drugiej połowie bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Sprzyjało mu też szczęście, kiedy Eremenko trafił w słupek.
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Nie możemy narzekać na remis w Helsinkach, bo niewiele brakowało, a wracalibyśmy do Polski bez punktu. Duże słowa uznania należą się Arturowi Borucowi. Nasz bramkarz w kilku sytuacjach uratował nasz zespół od utraty bramki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama