W Chrzanowicach, rodzinnej wsi Krzynówka, już rosną jego następcy. Pierwszym trenerem siostrzeńców i bratanków Jacka, jest ta sama osoba, która jego uczyła gry w piłkę - Anna Krzynówek, mama piłkarza. Piekielne uderzenie z lewej nogi, uśmiech i pracowitość, to wszystko Krzynówek ma po mamie. "Czasami goniłam go od piłki, jak się nie chciał uczyć" - wyjawiła "Faktowi" pani Anna. "Ale tylko czasami, bo przecież było widać, że piłkę kocha i żyć bez niej nie może" - dodała.

Cała rodzinna grała więc na domowym podwórku, a za bramkę służyła brama wjazdowa. Tak jest do dzisiaj, tyle, że zamiast Jacka za piłką uganiają się jego bratanek Dawid oraz siostrzeńcy Marcel i Krystian. Wszystko pod czujnym okiem pani Anny.

Mały włos jednak brakowało, aby Krzynówek w ogóle nie był piłkarzem, tylko stolarzem. Uczył się tego fachu w zawodówce i nawet zaczął pracować jako stolarz. "Myślałem wtedy, że nie nadaję się do futbolu" - lubi opowiadać Krzynówek. Na szczęście innego zdania był Tadeusz Dąbrowski, wówczas grający szef trzecioligowego RKS Radomsko. Ściągnął Krzynówka do siebie. Do dzisiaj są kumplami i partnerami w biznesie. To Dąbrowski załatwiał jego przejście do GKS Bełchatów, a później do FC Nuernebrg. W Niemczech Krzynówek gra regularnie od ośmiu lat. To rzadki wyczyn wśród polskich piłkarzy, bo często nie grzeszą pracowitością i zadowalają się pierwszymi sukcesami.

Krzynówek natomiast, to wół do roboty. Tak jak jego mama, która nie woła pieniędzy od syna, tylko sama pracuje. Niedawno rozwiązano zakład, w którym była zatrudniona. "Nie chcę by syn mnie utrzymywał' - podkreśla pani Anna. "Brakuje mi dwóch lat, aby ubiegać się o emeryturę. Szukam więc pracy i muszę ją znaleźć.

Krzynówek zbił w Niemczech fortunę. "Mam wszystkie rzeczy, o których kiedyś marzyłem" - wyjawił Krzynówek. Nie obnosi się jednak ze swoim bogactwem i nie szpanuje. Nowy dom wybudował sobie obok Chrzanowic. Pewnie żeby nie kłuć w oczy znajomych. "Wraz z Jackiem za piłką uganiało się wielu chłopaków, ale tylko on gra w reprezentacji" - wyjaśniała mama piłkarza.

Miejscowi uważają, że największe szanse pójścia w ślady "Krzynia" ma Konrad Krawczyk. Chłopak z dumą pokazał koszulkę, która otrzymał od reprezentanta Polski. "Marzę, by grać jak Jacek" - zapewnił.

Krzynówkowie są lubiani w Chrzanowicach. Każdy wie, gdzie jest ich rodzinny dom. Reprezentant Polski nie chowa się przed znajomymi i jak wszyscy zgodnie podkreślają zawsze pierwszy mówi "dzień dobry". Jedyne, na co narzekają, to, że zbyt rzadko ma czas pokopać z nimi w piłkę na boisku swojego pierwszego klubu ł LZS Chrzanowice.

Krzynówek tłumaczy się, że dla niego najważniejsza jest rodzina, a przecież w Polsce nie ma okazji być często. Po meczach, reprezentacyjny piłkarz natychmiast dzwoni do swojej żony. "Mama jest druga, ale co zrobić" - mówiła pani Anna.

Mama oglądała już kilkakrotnie syna na żywo. Mecze z Portugalią i Finlandią w telewizji. "Ale byłam dumna jak strzelił tego gola w Lizbonie" - podkreślała. "Zaraz sobie pomyślałam, że utarł nosa wszystkim tym, którzy niedawno głosili, ze to już jego koniec jako piłkarza. A ja wiem, że on będzie grał jeszcze długo i dobrze. Oby mu tylko dopisało zdrowie" - zakończyła Anna Krzynówek.















Reklama