Urodzony w Czechowicach-Dziedzicach Piszczek w kadrze zadebiutował w lutym 2007 roku w towarzyskim spotkaniu z Estonią (4:0) w hiszpańskim Jerez.

Półtora roku później ówczesny selekcjoner Leo Beenhakker ściągnął go z wakacji, by w kadrze na mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii zastąpił kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. Zagrał już na inaugurację z Niemcami (0:2). Później były nieudane występy w Euro 2012 na polskich boiskach, zakończone sukcesem kwalifikacje do ME 2016 i ćwierćfinał turnieju we Francji, awans na mundial w Rosji, który jednak znowu zakończył na fazie grupowej. Po nim Piszczek zdecydował, że jego reprezentacyjna przygoda dobiegła końca.

Reklama

Teraz wraca na ostatnie spotkanie, pożegnać się oficjalnie z kolegami i kibicami. We wtorek zagra w koszulce z orzełkiem po raz 66. Mecz ze Słowenią na PGE Narodowym, gdzie zdobył dwie z trzech bramek w reprezentacji, ma zacząć w podstawowym składzie. Zejdzie po pół godzinie, bo tak się umówił z trenerem Jerzym Brzęczkiem.

Chciałem podziękować trenerowi i drużynie, że awansem już w październiku stworzyli mi możliwość pożegnania się z reprezentacją w meczu ze Słowenią i właśnie na Narodowym. Bardzo się ucieszyłem, gdy z taką propozycją zadzwonił do mnie prezes PZPN Zbigniew Boniek - powiedział Piszczek, który reprezentował zawodników na oficjalnej konferencji prasowej w poniedziałek.

Reklama

Jak przyznał, nie wie, jak będzie wszystko wyglądać we wtorek, podczas meczu, ale on na razie przygotowuje się jak do każdego innego występu w drużynie narodowej.

Na razie jeszcze spokojnie do tego podchodzę, przygotowuję się jak do normalnego meczu, czyli pełna koncentracja. W kadrze niewiele się przez te półtora roku zmieniło. Hotel ten sam, większość zawodników tych samych, z trenerem też znałem się wcześniej. Do atmosfery reprezentacyjnej zresztą jestem przyzwyczajony. Co będzie po meczu, zobaczymy jutro. Na pewno zejdę z uśmiechem na ustach i podziękuję kibicom za to, że zawsze mnie wspierali - wspomniał.

Pytany o rywali, wymienił nazwisko Josipa Ilicica, który strzelił Polakom gola w Lublanie (0:2). Na razie to jedyna porażka biało-czerwonych w kończących się we wtorek eliminacjach.

Reklama

To piłkarz o dużych umiejętnościach. Miałem okazję grać przeciw niemu, gdy z Borussią Dortmund zmierzyliśmy się z Atalantą Bergamo w Lidze Europy. Ale my zagramy u siebie, na stadionie, gdzie jesteśmy niepokonani od dłuższego czasu i trzeba to podtrzymać - dodał.

Nie potrafił jednoznacznie ocenić trwającej ponad dekadę przygody z kadrą narodową.

Trudno powiedzieć, że czy jestem spełnionym reprezentantem. Nie wywalczyłem żadnego medalu i to na pewno powód do niedosytu. Z drugiej strony miałem możliwość wystąpić w czterech wielkich turniejach, co zawsze będzie powodem do dumy. Co najmilej wspominam? Chyba eliminacje Euro 2016 i sam turniej we Francji. To był bardzo udany okres dla mnie i drużyny - przyznał.

O zakończeniu kariery sportowej jeszcze nie myśli.

Mam jeszcze pół roku do końca kontraktu w Dortmundzie i mam nadzieję, że uda się go przedłużyć. Zobaczymy, co będzie dalej, nie wybiegam zbyt daleko, bo chcę jeszcze trochę pograć w piłkę - podsumował Piszczek.