Ten pomysł może zrewolucjonizować piłkę nożną. Moshe Hogeg za 500 tys. dolarów kupił Hapoel Kiryat Shalom, mały, trzecioligowy klub z Tel Awiwu. Następnie założył stronę internetową www.web2sport.com, na której fani Kiryat mogą się logować i przed każdym meczem oddawać głosy - kto powinien wystąpić w pierwszym składzie, a kto wylądować na trybunach, czy drużyna powinna zagrać ofensywnie, czy może piątką obrońców. W trakcie meczu można nawet zagłosować kiedy należy zrobić zmianę i kto powinien zejść z boiska. Dane z internetu są błyskawicznie przekazywane trenerowi.

Hogeg wyszedł z założenia, że opinia kilku tysięcy ludzi będzie bardziej trafna niż decyzja jednego człowieka. A nawet jeśli ludzie się pomylą, to nic się nie stanie. Futbol jest dla ludzi, a nie dla trenerów. "Miliony osób chciało, aby w ćwierćfinałowym meczu mistrzostw świata Argentyna - Niemcy od pierwszych minut zagrał Leo Messi. Miliony! Jednak selekcjoner Jose Pekerman ich nie posłuchał i Argentyna przegrała. Dlaczego jeden człowiek ma niszczyć marzenia tylu kibiców?" - pyta Hogeg.

Zgodnie z ideą Hogega klub, czy reprezentacja to własność fanów, tak jak państwo jest własnością obywateli. Fani to władza ustawodawcza, a trenerzy - wykonawcza. Szkoleniowiec Kiryat nie ma więc wyjścia. Czy chce, czy nie, musi dostosować się do woli ludu. Piłkarze tak samo. Trochę narzekają, że fani nie siedzą w szatni, więc nie mogą znać realiów. Marudzą, że kibice nie wgłębiają się w psychikę piłkarzy i działają czasami zbyt pochopnie, ale na koniec i tak rozkładają ręce. Demokracja to demokracja. "Mnie interesuje tylko zwycięstwo, a nie to, czy się podobam kibicom, czy nie. Wierzę, że tysiące kibiców patrzących na mecz z dystansu będzie wiedziało, co należy robić, abyśmy wygrywali" - twierdzi kapitan Kiryat Shalom Leo Misler.

Kibice są zachwyceni taką wszechwładzą. Fanów, którzy regularnie chodzą na mecze swojej drużyny jest raptem stu. Ale tych, co zarządzają swoją drużyną poprzez internet jest kilkanaście tysięcy. Przed inauguracyjnym meczem trzeciej ligi z Maccabi Ironi Or Yehuda na serwis klubu starało się zalogować 10 tys. fanów. Strona internetowa padła, a Kiryat Shalom przegrał 2:3. Hogeg obiecuje, że przed następnym spotkaniem serwer będzie gotowy na przyjęcie kilkudziesięciu tysięcy zgłoszeń. Ale to jeszcze nic. Meczów Kiryat Shalom u siebie nie można zobaczyć w lokalnej telewizji, mają być jednak transmitowane przez internet. Ze spotkań wyjazdowych będzie przeprowadzana transmisja radiowa.

W przeszłości było sporo pomysłów na to, aby kibicom dać głos przy ustalaniu składu drużyny, ale jeszcze nikt nie posunął się tak daleko jak Hogeg. W Anglii co jakiś czas powstaje strona internetowa, za pomocą której można finansować piłkarzy jakiegoś prowincjonalnego klubu. Kilka lat temu we Włoszech publiczna telewizja zorganizowała reality show, w którym uczestnicy mogli głosować, w jakim składzie zagra czwartoligowa Cervia. Dotyczyło to jednak meczów towarzyskich. Hogeg przeprowadził prawidziwą rewolucję. Być może to, co wymyślił, jest przyszłością futbolu? Kto by nie chciał zobaczyć wściekłego Mourinho, który będzie coś paplał, że nie mógł ustawić drużyny inaczej, bo tak chcieli kibice? Może wkrótce każdy z nas będzie Mourinho, Tym Wyjątkowym?







Reklama