W swojego kolegę po fachu wierzy Piotr Świerczewski. Zdaniem byłego reprezentanta Polski w takich meczach najważniejsze jest podejście psychiczne. "Tego typu spotkania są bardzo trudne, ale <Sobol> to dobry i doświadczony piłkarz. Fajnie prezentuje się w lidze i zasługuje na nominacje. Zazdroszczę mu, że zagra w meczu z Belgami. Będzie miał szansę przejść do historii" - mówi były pomocnik Korony Kielce.

Reklama

Kibice trzymają kciuki, żeby Sobolewski nie dostał szybko żółtej kartki. Jeśli w sobotę zostanie ukarany przez sędziego, Leo Beenhakker powinien poważnie zastanowić się nad zmianą. Tak robi trener Wisły Maciej Skorża. W meczu z GKS Bełchatów "Sobol" zszedł po godzinie gry, bo miał na koncie kartkę. "Radek to piłkarz, który gra bardzo twardo. Jest nieprzyjemny dla rywali. Często ryzykuje ostre wejścia, nawet wtedy, gdy ma już koncie żółtą kartkę. To niesie za sobą ryzyko osłabienia drużyny" - tłumaczy "Faktowi" szkoleniowiec lidera naszej ligi.

A jak na razie "Sobol" w ważnych momentach nie potrafił opanować nerwów. Nieodpowiedzialna postawa pomocnika Wisły niszczyła w minionych latach marzenia polskich kibiców o sukcesie na międzynarodowej arenie. Tak było w eliminacjach do Ligi Mistrzów latem 2005 roku. Pomocnik Wisły najpierw walnął pięknego gola Panathinaikosowi Ateny, a chwilę później dostał czerwoną kartkę. Rozbita Wisła straciła bramkę i marzenia o awansie do elitarnych rozgrywek prysły jak mydlana bańka.

Nie inaczej było na zeszłorocznym mundialu. Do końca meczu brakowało 15 minut, aby biało-czerwoni utrzymali remis z faworyzowanymi Niemcami i przedłużyli swoje szanse na wyjście z grupy. Ale wtedy dał o sobie znać "Sobol". W bezsensowny sposób dostał drugą żółtą kartkę. W końcówce meczu Niemcy strzelili nam gola i Polacy nie mieli już szans na awans. "Faktycznie, Radek ostatnio osłabiał drużynę, ale teraz będzie inaczej. Musi być. To dla nas zbyt ważny mecz" - twierdzi "Świr".

Reklama