Błąd Boruca, teraz już nie trafi do wielkiego klubu, bez sensu, po co to mu? – to tylko pierwsze z brzegu komentarze, od których się zaroiło. Tymczasem eks-legionista podpisując nowy kontrakt stał się nawet nie tyle najlepiej zarabiającym polskim pilkarzem, ale jednym z najbogatszych polskich sportowców. A jego status legendy zielonej części Glasgow osiągnął status absolutnie niepodważalny. Podpisanie nowego kontraktu przez Boruca wcale przy tym nie oznacza, że zatrzasnął sobie drzwi do któregoś z wielkich europejskich klubów. Wszystko jest tylko kwestią ceny.

Reklama

Od jakiegoś czasu w prasie pojawiały sie informacje, że Boruc zechce skorzystać z prawa Webstera i wykupi ostatnie dwa lata swojego starego już kontraktu (który obowiązywał do lata 2009). Problem w tym, że przepis ten obowiązuje zawodników, którzy ukończyli 28. rok życia – a Polak ma dopiero 27 lat i nie podlega prawu Webstera. Nic więc się tak naprawdę nie zmieniło – oprócz cyferek na koncie.

Wedle informacji DZIENNIKA reprezentacyjny bramkarz ma dostawać tygodniówkę w wysokości 40 tysięcy funtów. Jak łatwo policzyć daje to nieco ponad 2 miliony funtów rocznie, co z kolei oznacza około 10 milionów złotych rocznie. Podobno więcej dostaje nasz jedynak w Formule 1 – Robert Kubica, który zarabia 3,5 milionów euro rocznie (ponad 12 milionów złotych). Problem jednak w tym, że umowa Kubicy owiana jest wielką tajemnicą i są to jedynie przypuszczenia oraz spekulacje. Wiadomo natomiast, że w pierwszym jego sezonie w najszybszym cyrku świata inkasował 900 tysięcy euro rocznie, co do obecnych warunków Boruca nijak się nie umywa.

Ten ranking może się jeszcze poważnie zmienić dzięki jednemu tylko wydarzeniu. 24 maja w Hanowerze w ringu stanie dwóch bokserskich emerytów. 44-letni Graciano Rocchigiani i 40-letni Dariusz Michalczewski. Tygrys kiedyś mówił, że da się namówić na tę walkę i powrót do bosku tylko za 10 milionów euro. To byłby oczywiście wynik nie do pobicia dla żadnego polskiego sportowca. Przynajmniej w najbliższej przyszłości. Niemiecka prasa pisze jednak, że Michalczewski dostanie za tę walkę 5 milionów, a jeszcze bardziej realna wydaje się kwota 3. Tak czy inaczej Michalczewski ma szansę Boruca wyprzedzić.

Reklama

Uznany niedawano przez włoską "La Gazzetta dello Sport" trzecim bramkarzem świata Boruc dzięki podpisaniu nowej umowy stał się najlepiej zarabiającym piłkarzem w Szkocji. "W tej chwili Polak dostaje nieco więcej niż Barry Ferguson, kapitan Glasgow Rangers. Ferguson bardzo chciał wrócić do Szkocji i dlatego, gdy przechodził z Blackburn Rovers zgodził się na zmniejszenie zarobkow w stosunku do tego, co dostawał w Anglii" – mówi James Traynor, dziennikarz "Daily Record". Mniej niż Boruc zarabiaja także dwie inne gwiazdy Celtiku. Holender Jan Vennegoor of Hesselink i Japończyk Shunsuke Nakamura.

Na polskiego bramkarza wielką ochotę cały czas podobno ma Milan. Na razie pewne jest tylko tyle, że Boruc nie odejdzie już w tym okienku transferowym, co i tak jednak wydawało się bardzo mało prawdopodobne. Polak po wsytępach w obecnej edycji Ligi Mistrzów i tak już nie mógłby reprezentować nowego klubu w europejskich pucharach. A żaden z poważnych kontrahentów nie szuka bramkarza tylko na ligę.

Polak więc prawdopodbnie opuści Glasgow latem. Jeżeli dobrze wypadnie na Euro 2008 (na co wszyscy w Polsce liczą) w następnym okienku transferowym może się rozegrać naprawdę fascynująca walka o podpis Boruca pod kontraktem. Wcale już nie w Glasgow. I za jeszcze więcej niż 40 tysięcy funtów tygodniowo.