Z powodu licznych kontuzji albo spraw związanych z koronawirusem (np. niejednoznacznych wyników testów) w ekipie gospodarzy nie mogło zagrać kilkunastu piłkarzy, często ważnych dla zespołu. M.in. Leonardo Bonucci (to miał być jego setny występ w kadrze Italii), Giorgio Chiellini, Ciro Immobile, Marco Verratti, Federico Chiesa, Moise Kean, Roberto Gagliardini, Cristiano Biraghi i Gaetano Castrovilli.

Reklama

Problemów z koronawirusem nie uniknął trener Roberto Mancini. O jego pozytywnym wyniku testu na COVID-19 informowano 6 listopada. Mancini nadal przebywa w izolacji domowej, a w niedzielę zastąpił go asystent Alberico Evani, były piłkarz Milanu.

"Straciłem rachubę piłkarzy, którzy nie będą mogli zagrać z Polską. Ale to jest zespół, który staje się silniejszy w trudnej sytuacji" - przyznał dzień przed meczem Evani.

Jerzy Brzęczek nie miał takich kłopotów. Z powodu żółtych kartek nie mógł zagrać jedynie Mateusz Klich.

Niedzielny mecz pokazał jednak, że osłabienie Włochów wcale nie musi oznaczać obniżenia ich jakości gry. Potwierdziły się słowa Evaniego. Jego podopieczni pokazali znakomitą grę i nie pozwolili na nic przeciwnikom.

Reklama

Polacy nie stworzyli w Reggio Emilia żadnej groźnej sytuacji, natomiast Wojciech Szczęsny miał sporo pracy. W 20. minucie został pokonany przez Lorenzo Insigne, ale gol nie został nieuznany z powodu spalonego.

Co się jednak odwlecze... Włosi wciąż atakowali i siedem minut później za faul Grzegorza Krychowiaka na Andrei Belottim sędzia podyktował rzut karny, wykorzystany pewnie przez Jorginho.

Reklama

Mimo straty gola podopieczni Brzęczka nie ruszyli do ataków. Grali wolno, a Włosi - z bardzo aktywnymi Alessandro Florenzim, Nicolo Barellą i Belottim - wciąż byli groźni.

W pierwszej połowie Italia wykonywała sześć rzutów rożnych, a Polska żadnego.

W przerwie trener Brzęczek zdecydował się na trzy zmiany, wpuścił na boisko Piotra Zielińskiego, Kamila Grosickiego i Jacka Góralskiego.

Na początku drugiej połowy biało-czerwoni ruszyli nieco odważniej do ataków, ale wkrótce obraz meczu zaczął przypominać to, co się działo w pierwszej części.

Zupełnie odcięty od podań był Robert Lewandowski, który rozgrywał 115. mecz w narodowych barwach.

W 73. minucie Polacy mogli mówić szczęściu. Po strzale rywali Jan Bednarek zagrał ręką, jednak sędzia nie podyktował rzutu karnego. W Lidze Narodów nie ma VAR, w przeciwnym razie Włosi mieliby zapewne drugą tego dnia "jedenastkę".

Cztery minuty później sędzia pokazał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę Góralskiemu. Już przy pierwszym faulu polskiego pomocnika Włosi domagali się usunięcia go z boiska.

Do końca spotkania gospodarze mieli zdecydowaną przewagę, czego potwierdzeniem był gol w 83. minucie wprowadzonego z ławki Domenico Berardiego.

Wcześniej w niedzielę Holandia pokonała 3:1 Bośnię i Hercegowinę, która straciła w ten sposób szansę utrzymania w najwyższej dywizji. Biało-czerwoni, zajmujący obecnie trzecie miejsce w grupie A1, podejmą w środę w Chorzowie Holendrów.

Nasi piłkarze mogą się cieszy, że skończyło się tylko na 0:2, bo w tym spotkaniu praktycznie nie istnieli. Z taką gra w czekającym nas za kilka dni pojedynku z Holandią nie mamy czego szukać.

Włochy - Polska 2:0 (1:0)

Bramki: Jorginho (27-karny), Domenico Berardi (83)

Żółte kartki: Włochy - Andrea Belotti; Polska - Grzegorz Krychowiak, Jacek Góralski

Czerwona kartka: Jacek Góralski (77 - za drugą żółtą)

Sędzia: Clement Turpin (Francja)

Mecz bez udziału publiczności

Włochy: Gianluigi Donnarumma - Alessandro Florenzi (89. Giovanni Di Lorenzo), Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni, Emerson - Nicolo Barella, Jorginho, Manuel Locatelli - Federico Bernardeschi (64. Domenico Berardi), Andrea Belotti (79. Stefano Okaka), Lorenzo Insigne (90. Stephan El Shaarawy)

Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca - Sebastian Szymański (46. Piotr Zieliński), Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty (74. Arkadiusz Milik), Jakub Moder (46. Jacek Góralski), Kamil Jóźwiak (46. Kamil Grosicki) - Robert Lewandowski