Zbigniew Boniek na łamach "Przeglądu Sportowego" przyznał, że nie wszystko mu się podoba w funkcjonowaniu narodowej drużyny, ale zmiany szkoleniowca nie będzie. Każda deklaracja prezesa, że selekcjoner jest nie do ruszenia, tylko osłabia jego pozycję. Widzę co się dzieje i wiem, co zrobić by poprawić sytuację. Jeśli jest problem, są dwa wyjścia: drastyczny i radykalny, czyli operacja albo spokojna, czyli próba naprawienia tego, co nie działa. Wybieram drugą opcję, Jurek dalej prowadzi kadrę. Ale nie będę pisał specjalnego listu z poparciem dla selekcjonera, jak zrobił to prezydent niemieckiej federacji w kwestii Joachima Löwa po 0:6 w Hiszpanii - powiedział szef polskiej piłki.

Reklama

Prezes PZPN nie jest bezkrytyczny wobec selekcjonera i prowadzonej przez niego drużyny. Jak sam przyznał ma pewne wątpliwości. Ludzie inteligentni zawsze mają wątpliwości, tylko głupi są pewni siebie i przekonani o własnej nieomylności. Brzęczek wszedł w buty selekcjonera po nieudanym mundialu w Rosji, gdzie totalnie zawiedliśmy, drużyna była wypalona i rozbita. Przez ponad dwa lata poznał drużynę, spełnił wszystkie postawione przed nim zadania. Teraz nadszedł czas działania, decyzji i obrania jednej drogi. Na coś trzeba postawić. Wszyscy mamy wątpliwości, ja też, ale one nie dotyczą tego, czy sobie poradzi, bo uważam, że poradzi. Teraz jest czas wyjaśnić wszelkie wątpliwości i wyczyścić pewne sprawy. Gramy dalej. Na dziś nie widzę potrzeby radykalnych ruchów, co nie znaczy, że wszystko mi się podoba - oznajmił Boniek.