Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Mateusz Cetnarski.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 6 233.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Krzysztof Bąk, Luka Vucko, Vytautas Andriuskevicius - Łukasz Surma, Marko Bajic (72. Kamil Poźniak), Paweł Nowak (82. Marcin Pietrowski) - Tomasz Dawidowski (65. Ivans Lukjanovs), Bedi Buval, Abdou Traore.

PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacic, Marcin Drzymont, Wojciech Jarmuż - Tomasz Wróbel (56. Dawid Nowak), Maciej Mysiak, Mateusz Cetnarski, Paweł Komołow (71. Łukasz Bocian), Maciej Małkowski - Marcin Żewłakow (57. Grzegorz Kuświk).

Reklama

W porównaniu z wygranym 2:0 meczem z Legią Warszawa w zespole gości zabrakło pauzujących za żółte kartki Szymona Sawali i Grzegorza Barana oraz kontuzjowanych Jacka Popka i Pawła Buzały. Z kolei w zespole Lechii nie zagrali narzekający na urazy Levon Airapetian i Aleksandr Sazankow.

Te osłabienia bardziej odbiły się na postawie bełchatowian, którzy w całym spotkaniu oddali zaledwie jeden celny strzał. A zdobycie jednego punktu piłkarze GKS zawdzięczają swojemu bramkarzowi Łukaszowi Sapeli, który zwłaszcza w drugiej połowie popisał się kilkoma udanymi interwencjami.

Początek tego przeciętnego (szczególnie do przerwy) meczu należał jednak do bełchatowian. W ósmej minucie niecelnie sprzed pola karnego uderzył Maciej Małkowski, a pięć minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nad poprzeczką główkował Maciej Mysiak, który pięć lat temu występował trzecioligowej wówczas Lechii.

Reklama



Gdańszczanie zrewanżowali się groźnym strzałem głową Luki Vucko po centrze z rzutu wolnego Pawła Nowaka oraz akcją Abdou Traore z Bedi Buvalem. Reprezentant Burkina Faso zagrał z lewej strony, jednak Buval nie doszedł do wyłożonej przed bramką piłki.

Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 33. minuty. Jego autorem był Tomasz Dawidowski, ale z obroną jego uderzenia głową Sapela nie miał żadnych problemów.

Niewiele brakowało, aby 10 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy, po jedynym błędzie Sapeli, Buval uzyskał prowadzenie dla Lechii. Z kolei w 50. minucie piłka po akcji Traore przeszła obok słupka. Bliski szczęścia był także Marko Bajic, ale jego potężne uderzenie z 25 metrów okazało się minimalnie niecelne.

Gra Lechii nabrała rumieńców po wejściu na boisko Ivansa Lukjanovsa. W 65. minucie po świetnym podaniu Łukasza Surmy Łotysz był bliski pokonania bramkarza rywali, który zdołał jednak odbić piłkę na rzut rożny. Jeszcze lepszą interwencją Sapela popisał się po dośrodkowaniu Nowaka, kiedy obronił uderzenie głową Vucko z czterech metrów.

Pełnię swoich umiejętności golkiper gości musiał jeszcze zaprezentować w 73. minucie, odbijając piłkę nogą po strzale z sześciu metrów Traore.

W 80. minucie bramki mogły zdobyć obie drużyny. Najpierw po fatalnie rozegranym pod polem karnym gości rzucie wolnym przez Nowaka i Traore oraz stracie tego drugiego Dawid Nowak znalazł się w sytuacji sam na sam ze Zbigniewem Małkowskim, jednak bramkarz Lechii wygrał ten pojedynek. Z kolei po natychmiastowej kontrze niepilnowany przed Sapelą znalazł się Deleu, ale także golkiper GKS był w tej sytuacji górą.



Szczęście bramkarzowi bełchatowian dopisało także dwie minuty przed końcem spotkania, kiedy piłka po strzale z dystansu Lukjanovsa trafiła w słupek.

Gospodarze zasłużyli co prawda na zwycięstwo, ale dzięki temu remisowi przerwali serię pięciu kolejnych porażek z zespołem z Bełchatowa.

Mecz Lechii z GKS oglądał premier Donald Tusk.