Trener Lecha Dariusz Żuraw przed meczem z Jagiellonią przyznał, że dużo myśli mu przez głowę przechodzi odnośnie składu na to spotkanie. Szkoleniowiec podjął nieco zaskakującą decyzję, bowiem najskuteczniejszego piłkarza drużyny Christiana Gytkjaera oraz kapitana Darko Jevticia posadził na ławce. W wyjściowej "11" pojawił się debiutant - pomocnik Jakub Kamiński, a Gytkjaera zastąpił Paweł Tomczyk. W podstawowym składzie pojawiło się aż pięciu młodzieżowców, a czterech kolejnych - na ławce rezerwowych.

Reklama

Opiekun gości Ireneusz Mamrot w porównaniu do spotkania z Legią dokonał kosmetycznych zmian. Od pierwszej minuty zagrał Patryk Klimala, który dość szybko odpłacił trenerowi za zaufanie. W 22. minucie Pedro Tiba stracił piłkę na swojej połowie i dwa szybkie podania wystarczyły, by napastnik Jagiellonii znalazł się sam na sam z Mickey’em van der Hartem. Klimala okazji nie zmarnował i białostoczanie objęli prowadzenie.

Do momentu straty gola to lechici sprawiali jednak lepsze wrażenie. Momentami zamykali rywala na ich własnej połowie, bowiem piłkarze gości mieli kłopoty z wybiciem piłki dalej niż na 20 metrów. Poznaniacy szukali swoich szans też w kontratakach, po jednym z nich Tomczyk zbyt długo zwlekał z podaniem i Jakub Wójcicki zażegnał niebezpieczeństwo wybijając piłkę na rzut rożny.

Reklama

Stracona bramka wybiła Lecha z rytmu, a Jagiellonia przejęła inicjatywę. Bliski podwyższenia wyniku był Taras Romańczuk, po jego strzale głową golkiper gospodarzy z niemałym trudem wybił piłkę na rzut rożny.

Lechici wrócili do gry w dość szczęśliwych okolicznościach. Po strzale z rzutu wolnego wykonywanego przez Tymoteusza Puchacza piłka odbiła się od muru, a całą akcję zakończył Tiba. Uderzenie Portugalczyka Damian Węglarz sparował na rzut rożny. Prowadzący zawody Tomasz Musiał dostał jednak sygnał od sędziego z wozu VAR, że podczas rzutu wolnego Martin Kostal zagrał ręką, a zamiast kornera, arbiter pokazał na rzut karny. Tomczyk uderzył bardzo pewnie, a gospodarze odzyskali wigor.

Reklama

Druga odsłona zaczęła się obiecująco dla poznaniaków, bowiem po ładnym uderzeniu Kamińskiego z woleja piłka nieznacznie minęła słupek.

Po kilku minutach gra przeniosła się na połowę gospodarzy. Podopieczni Mamrota byli bardziej aktywni w ofensywie, umiejętnie rozciągali grę i zepchnęli Lecha do defensywy. Nie potrafili jednak stworzyć klarownych sytuacji. "Kolejorz" przeczekał napór przeciwnika i mecz znów się wyrównał, ale tempo widowiska mocno spadło.

Kibice Lecha do końca dopingowali swoich piłkarzy. "Musisz to wgrać, Kolejorz musisz to wygrać" – krzyczeli, ale gospodarzom w końcówce wyraźnie brakowało atutów w ofensywie. Drużyna z Podlasia też sprawiała wrażenie, że nie jest już w stanie zmienić losów pojedynku. Sędzia Musiał przedłużył mecz aż o 10 minut, ale także w doliczonym czasie gry niewiele się działo.

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Patryk Klimala (22), 1:1 Paweł Tomczyk (39-karny)
Żółta kartka - Lech Poznań: Kamil Jóźwiak, Mateusz Skrzypczak. Jagiellonia Białystok: Martin Kostal, Ivan Runje, Zoran Arsenic, Przemysław Mystkowski
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 11 947
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Lubomir Satka, Thomas Rogne (78. Tomasz Dejewski), Tymoteusz Puchacz - Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar (85. Mateusz Skrzypczak), Joao Amaral (68. Darko Jevtic), Pedro Tiba, Jakub Kamiński - Paweł Tomczyk
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenic, Guilherme Sitya - Bartosz Bida (57. Tomas Prikryl), Martin Pospisil, Jesus Imaz, Taras Romanczuk, Martin Kostal (61. Juan Camara) - Patryk Klimala (84. Przemysław Mystkowski)