Lech Poznań - Korona Kielce 0:0.

Żółta kartka - Lech Poznań: Pedro Tiba. Korona Kielce: Milan Radin.

Reklama

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 22 179.

Lech Poznań: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wołodymyr Kostewycz - Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar (79. Paweł Tomczyk), Darko Jevtic, Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz (67. Filip Marchwiński) - Christian Gytkjaer.

Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Ivan Marquez, Adnan Kovacevic, Michael Gardawski - Andres Lioi (73. Ivan Jukic), Ognjen Gnjatic, Milan Radin, Marcin Cebula (87. Matej Pucko) - Uros Duranovic, Michal Papadopulos (79. Michał Żyro).

Reklama

W stolicy Wielkopolski wielkich emocji nie było, dopisała natomiast frekwencja. Poznański klub po raz kolejny przeprowadził akcję "Kibicuj z Klasą", dzięki czemu zorganizowane grupy z opiekunem mogły obejrzeć mecz za darmo. Z tej okazji skorzystało ponad 11 tysięcy młodych kibiców. Łącznie na trybach stadionu przy ul Bułgarskiej zasiadło ponad 22 tysiące widzów.

Po pierwszych 45 minutach kielczanie mogli mówić o dużym szczęściu, że nie stracili gola. Gospodarze sytuacji mieli bez liku, ale ich skuteczność wołała o pomstę do nieba.

Reklama

Już w pierwszym kwadransie poznaniacy stworzyli trzy dogodne sytuacje, których przynajmniej jedna powinna się powinna zakończyć golem. Darko Jevtic często sam próbował strzelać z dystansu lub świetnymi podaniami otwierał kolegom drogę do bramki. Przynajmniej dwukrotnie Marka Kozioła mógł pokonać Kamil Jóźwiak, szansę miał też Christian Gytkjaer, lecz jego uderzenie głową obronił bramkarz gości.

W 38. minucie strzał Jevticia został zablokowany przez jednego z kieleckich piłkarzy tuż przed linią bramkową.

Korona sporadycznie gościła pod bramką Mickey’a van der Harta, który nie miał zbyt wielu okazji do interwencji. Goście do przerwy oddali tylko jeden celny strzał.

W drugiej połowie lechici już tak łatwo nie dochodzili do pozycji strzeleckich, a coraz odważniej poczynali sobie podopieczni Mirosława Smyły. Uros Djuranovic próbował z dystansu zaskoczyć van der Harta, ale Holender wybił na rzut rożny. W kolejnej akcji gości Anders Lioi głęboko dośrodkował i bramkarz Lecha z trudem sparował piłkę nad poprzeczkę.

W 64. minucie Thomas Rogne po rzucie rożnym zdobył bramkę, ale radość Lecha trwała nieco ponad minutę. Sędzia Piotr Lasyk skorzystał z systemy wideoweryfikacji i gola nie uznał, dopatrując się zagrania ręką Norwega.

Ta sytuacja tylko podcięła skrzydła poznaniakom, którzy z każdą kolejną minutą tracili wiarę, że mogą to spotkanie wygrać. Obrona Korony bez większych kłopotów radziła sobie z chaotycznymi atakami "Kolejorza". Jóźwiak i Jevtic nie byli już tak aktywni jak w pierwszej odsłonie, zupełnie niewidoczny był Gytkjaer.

Nieco więcej emocji przyniosła sama końcówka meczu. W ostatniej minucie goście egzekwowali rzut wolny z ok. 18 metrów, ale Djuranovic uderzył wysoko nad bramką. Potem znów kielczanie mieli szczęście, gdy po strzale Pawła Tomczyka piłka otarła się od jednego z zawodników Korony i trafiła w poprzeczkę. Jeszcze Pedro Tiba mógł przesądzić losy spotkania, lecz z rzutu wolnego strzelił obok słupka.