Lech ma za sobą wyjątkowo nieudany sezon, który zakończył na 11. miejscu. Władze poznańskiego klubu zapowiadały ofensywę transferową, ale póki co, drużynę wzmocnili tylko napastnik Artur Sobiech, obrońca Barry Douglas i Radosław Murawski, który kontrakt podpisał już w styczniu. Jeszcze kilka dni temu z "Kolejorzem" łączono Portugalczyka Carlosa Mane, Fina Jere Uronena oraz Damiana Kądziora. Cała trójka wybrała inne kluby, Kądzior trafił do Piasta Gliwice.

Reklama

Sympatycy poznańskiego zespołu są mocno rozczarowani opieszałością pionu sportowego klubu. W środę stowarzyszenie Kibice Lecha Poznań wydało oświadczenie, w którym zapowiedzieli bojkot meczów u siebie i nie przychodzenie na stadion.

Będziemy jeździć na wyjazdy i wspierać piłkarzy oraz nowy sztab szkoleniowy, ale tych chytrusów i dusigroszy wpierać nie będziemy. Dopóki pseudodyrektor będzie w klubie oraz nie będzie tych "słynnych" transferów, nie będziemy chodzić na mecze w Poznaniu - napisali w oświadczeniu.

Trener Maciej Skorża na konferencji prasowej starał się tłumaczyć, dlaczego nie doszło do finalizacji kilku transferów. Jak wyjaśnił w miejsce Kądziora chce znaleźć innego zawodnika o bardziej uniwersalnych cechach.

Reklama

Z kolei z Uronenem czekaliśmy praktycznie do końca Euro. Były prowadzone rozmowy, ale wybrał inną opcję (trafił do francuskiego Stade Brest - przyp. red.). Musimy pamiętać, że nie gramy w tym sezonie w europejskich pucharach i nie jesteśmy pierwszym wyborem dla piłkarzy. Nie zakończyliśmy wzmacniać drużyny, chciałbym jeszcze trzech transferów, ale pewnie wyjdą dwa. Początkowo zależało mi na czasie, ale mieliśmy Euro, teraz zaczynają się igrzyska... Priorytetem dla mnie jest jakość piłkarzy. Czy przyjdzie on tydzień wcześniej, czy tydzień później, jest już dla mnie sprawą drugorzędną - wyjaśnił szkoleniowiec.

Jak dodał, wierzy, że kibice będą dopingować zespół, bo to jest bezcenne wsparcie.

Reklama

Wiem, jak ważny jest doping kibiców, bo bez niego moglibyśmy nie zdobyć mistrzostwa w 2015 roku. To nie jest dobra sytuacja, ale mogę mówić tylko za siebie. Przed nami jest trudny sezon i musimy wykorzystać nasze rezerwy, a możliwie pełny stadion dopingujący drużynę jest dla mnie bezcenny - powiedział Skorża.

Na początek z beniaminkiem

Lechici nowy sezon rozpoczną w piątek meczem z beniaminkiem - Radomiakiem. To zespół z rodzinnego miasta Skorży, który jako nastoletni chłopak chodził na mecze Radomiaka.

To, że zaczynamy od meczu z Radomiakiem to wariant dla mnie osobiście najgorszy z możliwych. Pamiętam mecz Radomiaka z Lechem zakończony remisem 1:1, miałem wówczas 13 lat, pełen stadion, niesamowite przeżycie. Mogę tylko pogratulować władzom klubu i zespołowi awansu do ekstraklasy. Zapewniam, że od drugiej kolejki będę trzymać kciuki za Radomiaka - przyznał szkoleniowiec.

Jego zdaniem pojedynki na inaugurację, a do tego z beniaminkami są dużą niewiadomą. Skorża liczy, że ciężka praca wykonana w trakcie przygotowań przyniesie korzyści już w pierwszym spotkaniu.

Jestem przekonany, że drużyna pokaże dobrą piłkę, charakter i determinację. Od pierwszego meczu chcemy punktować, szczególnie na naszym stadionie. Za nami przemawia większe doświadczenie od Radomiaka i na pewno jakość. To nie oznacza, że ten mecz możemy wygrać niskim nakładem sił. Motywacja musi być na poziomie naszego rywala. Mamy kilka nowych rozwiązań taktycznych, sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać - podkreślił Skorża.

Jak poinformował, niemal wszyscy zawodnicy są gotowi do gry. Sztab medyczny "pracuje" nad jednym piłkarzem, ale nie chciał zdradzić jego personaliów.

Nowy kapitan drużyny

Nowym kapitanem drużyny został Szwed Mikael Ishak, który w tej roli zastąpił Holendra Mikaela van der Harta. Jest też nowa rada drużyny.

Nie chciałem, żeby kapitanem był bramkarz, wolę by opaskę nosił zawodnik, który jest bliżej centrum gry. Tak zawsze robiłem w innych klubach. Natomiast nie jest to tak, że Mickey źle wywiązywał się z tej roli. Po prostu ta moja zasada wzięła górę - tłumaczył.

Mecz Lecha z Radomiakiem rozegrany zostanie w piątek o godz. 20.30.