Wejście Portugalii do półfinału zakrawa na kiepski żart - pisze Sven Flohr w relacji z meczu. Komentator nie oszczędza obu drużyn.

Nie oglądaliście Państwo meczu? Gratulacje. Widzieliście go? Moje kondolencje - pisze dziennikarz "Die Welt".

Reklama

Portugalia i Polska dokonały rzeczy godnej uwagi, udało się im po raz kolejny obniżyć sportowy poziom, choć podczas tych ME nie jest to takie proste - pisze Flohr. Szybka bramka dla Polski, odbite rykoszetem trafienie Portugalczyków - reszta to 120 minut tortur niegodnych miana futbolu - ocenia niemiecki dziennikarz.

Jego zdaniem, ten ćwierćfinał był kolejnym zamachem na dobry smak. Komentator skrytykował zbyt dużą ilość drużyn dopuszczonych do finałowych rozgrywek oraz sposób przeprowadzenia turnieju we Francji. Fakt, że to właśnie Portugalia znalazła się w półfinale, jest kiepskim żartem - pisze Flohr.

Reklama

Czego można było oczekiwać od dwóch zespołów, które w jednej ósmej potrzebowały dogrywki (Portugalia) lub strzelania karnych (Polska) do uzyskania rozstrzygnięcia? - pyta "Sueddeutsche Zeitung" odpowiadając: prawdopodobnie znów wlokącego się w nieskończoność wieczoru. Dokładnie to właśnie się wydarzyło, chociaż mecz zaczął się obiecująco od dwóch wczesnych bramek - czytamy w "SZ".

Ronaldo wystawał w polskim polu karnym, ale nie trafił w piłkę. Sprawiał wrażenie ospałego. Punktem kulminacyjnym kiepskiej dogrywki był mężczyzna, który wtargnął na boisko, jednak nie zdobył wymarzonego selfie z Ronaldo.

Reklama

"Bild" ogłosił bohaterem meczu 18-letniego Renato Sanchesa. Teraz wiemy, dlaczego Bayern zapłacił za tego chłopca 35 mln euro - pisze tabloid. Po dwóch bramkach panowała gra na jałowym biegu, było dużo niecelnych podań. Piłka nożna dla koneserów? Skądże. Ćwierćfinał dopasował się do przeciętnego poziomu całych ME - ocenia "Bild". Przykład: w 86 minucie Ronaldo pojawił się sam na sam przed Fabiańskim i nie trafił w piłkę.

"Berliner Zeitung" pisze, że po 120 ślamazarnych minutach zapoczątkowanych szybką bramką Lewandowskiego Kubie Błaszczykowskiemu zawiodły nerwy.

Polacy po mocnej fazie początkowej, w której mogli śmiało zdobyć kolejne bramki, coraz bardziej tracili impet. Gazeta pisze również o błędzie niemieckiego sędziego, który nie podyktował jedenastki po faulu Pazdana na Ronaldo w 30. minucie.