Dzięki jedynemu golowi, który padł w doliczonym czasie gry Sevilla awansowała do finałowego meczu w Turynie i to ją hiszpańscy komentatorzy wskazują dzisiaj jako potencjalnego zwycięzcę.

Sevilla nie była faworytem czwartkowego starcia. Mimo, że poprzednie, półfinałowe spotkanie wygrała 2:0. Dlatego przez pierwszą i drugą połowę wynik nie dziwił ani trybun ani komentatorów. Dopiero w 94 minucie, kiedy bramkę zdobył piłkarz z Kamerunu, M’Bia na stadionie zapanowała cisza, a komentujący starcie musieli zmienić ton.

Reklama

Dzisiaj, na niemal dwa tygodnie przed finałowym meczem w Turynie, komentatorzy uważają, że większe szanse na wygraną mają Andaluzyjczycy. Przypominają, że Sevilla i Benfica grają podobnie, jednak - ich zdaniem - podczas dotychczasowych rozgrywek Hiszpanie wykazali się większą walecznością i samozaparciem.

Prasa porównuje wczorajsze zwycięstwo do wydarzenia z 1994 roku, kiedy podczas rozgrywek o Puchar UEFA Sevilla przegrywała z Szachtarem Donieck. W 94 minucie decydującego gola zdobył bramkarz zespołu, Andres Palop. "Duch Palopa powrócił do klubu" - ogłosiły hiszpańskie media.

Reklama

Finał Ligi Europy Sevilla - Benfica Lizbona w środę 14 maja w Turynie.