Zwycięski gol padł dwie minuty przed zakończeniem spotkania, a zdobył go Meksykanin Javier Hernandez nazywany w stolicy Hiszpanii "Chicharito". To była życiowa szansa dla meksykańskiego piłkarza i dobrze ją wykorzystał. Od początku sezonu niemal wszystkie mecze oglądał z ławki rezerwowych. Tym razem też prawdopodobnie nie wziąłby udziału w grze, gdyby nie kontuzje i żółte kartki Bale’a, Benzemy, Marcelo i Modricia. Tuż przed końcem drugiej połowy, wypożyczony z Manchesteru United zawodnik zdobył bramkę, pierwszą w Lidze Mistrzów od 895 dni.

Reklama

„Złoty Chicharito”, „Niespodziewany bohater”, „Chicharito wyważył drzwi” - tytułuje prasa sportowa. Każdy gol, który strzeliłem w mojej karierze był dla mnie ważny. Ale ten jest wyjątkowy. Jednak nie zdobyłbym bramki, gdyby nie pomoc drużyny, a przede wszystkim Ronaldo - mówił Meksykanin.

Przed meczem Diego Simeone zapewniał, że wyciągnął wnioski z ubiegłorocznej przegranej w finale Ligi Mistrzów. W drugiej połowie to Atletico dominowało na murawie i częściej atakowało bramkę. Do 76. minuty - wtedy bowiem z czerwoną kartką zszedł z boiska Arda Turan i „rojiblancos” stracili orientację.

W półfinale zagrają dwie, hiszpańskie drużyny. W piątek okaże się, czy spotkają się już w maju. Kibice obu klubów woleliby, aby Real i Barcelona nie mierzyły się ani w półfinale, ani w finałowym meczu w Berlinie.