Lewandowski otrzymał prostopadłe podanie od Serge'a Gnabry'ego i wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy w 13. minucie spotkania w Amsterdamie. W 87. uderzył natomiast precyzyjnie z rzutu karnego.

Polak ma osiem trafień w tym sezonie - jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców - a 53. w karierze. Brakuje mu jeszcze trzech goli, żeby zrównać się na piątym miejscu klasyfikacji wszech czasów Champions League z Holendrem Ruudem van Nistelrooyem.

Reklama

Polak miał okazje jeszcze powiększyć dorobek, ale dwa razy jego strzały z bliska wybronił kameruński bramkarz Ajaxu Andre Onana.

Ajax tego dnia postawił mistrzowi Niemiec znaczny opór. Po pierwszym trafieniu Lewandowskiego dwa gole uzyskał Serb Dusan Tadic. Później Polak wyrównał z karnego, a prowadzenie gościom dał Francuz Kingsley Coman. W doliczonym czasie na 3:3 wynik ustalił Argentyńczyk Nicolas Tagliafico.

Reklama

Dawno nie było takiego dziwnego meczu. Gra była ofensywna, nie brakowało sytuacji, dużo się działo. Zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie, co było celem, ale w naszej grze jest jeszcze sporo do poprawienia - przyznał Lewandowski na antenie Polsat Sport.

Sędzia pokazał w tym meczu dwie czerwone kartki za brutalne faule - w 67. minucie z boiska usunięty został Austriak Maximilian Woeber z Ajaxu, a w 75. - pomocnik Bayernu Thomas Mueller.

Remis jest korzystniejszy dla gości, którzy zakończyli zmagania na pierwszym miejscu w tabeli. Ajax awansuje z drugiego, natomiast do 1/16 finału trafi Benfica Lizbona, która pokonała u siebie AEK Ateny 1:0.

W grupie F wyłoniony został ostatni uczestnik fazy pucharowej Champions League. O to miejsce bezpośrednio walczyły w Kijowie Szachtar Donieck i Olympique Lyon. Gospodarzom do awansu potrzebne było zwycięstwo, ale mecz zakończył się remisem 1:1 i to francuski klub miał powody do radości po ostatnim gwizdku sędziego. Z pierwszej pozycji z tej grupy "wyszedł" Manchester City, który w środę pokonał Hoffenheim 2:1 i wyrzucił niemiecki zespół z europejskich pucharów.

Do niespodzianki doszło w grupie G. Wprawdzie było już jasne, że Real Madryt awansuje z pierwszego, a AS Roma - z drugiego miejsca, jednak mało kto zakładał, że lider może przegrać przed własną publicznością z CSKA Moskwa. A przegrał, i to 0:3, co jest najwyższą porażką "Królewskich" u siebie w historii Ligi Mistrzów. W środę zagrali w częściowo rezerwowym zestawieniu.

Podjąłem ryzyko związane ze składem i ponoszę za to odpowiedzialność. Uznałem, że trzeba dać szansę młodszym piłkarzom i tym, którzy wracają po kontuzji, a pozostałym należy się odpoczynek, żebyśmy dalej liczyli się we wszystkich rozgrywkach - tłumaczył się argentyński szkoleniowiec gospodarzy Santiago Solari.

Reklama

Porażkę poniosła też Roma, która uległa na wyjeździe Viktorii Pilzno 1:2. Mistrz Czech zapewnił sobie dzięki temu prawo gry w 1/16 finału Ligi Europejskiej.

W grupie H zwycięstwa po 2:1 "na otarcie łez" odniosły Valencia - u siebie nad Manchesterem United - oraz Young Boys Berno, które pokonało przed własną publicznością Juventus Turyn Wojciecha Szczęsnego. To nie zmieniło jednak sytuacji w tabeli. Valencia była "skazana" na Ligę Europejską, a mistrz Szwajcarii pożegnał się z pucharami. W LM pozostają "Juve" i "ManU".

Szczęsnego pokonał dwukrotnie Francuz Guillaume Hoarau - w 30. minucie z rzutu karnego, choć polski bramkarz miał już piłkę "na rękawicy", ale skierował ją tylko na wewnętrzną stronę słupka i po chwili zobaczył, jak mija linię bramki - oraz w 68. uderzeniem zza pola karnego.

We wtorek po emocjonującym spotkaniu awans do fazy pucharowej Champions League wywalczył Liverpool, pokonując u siebie Napoli Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego 1:0. Wicemistrz Włoch trafi tylko do LE.

Tego dnia miejsce w 1/8 finału LM zapewniły sobie też Paris Saint-Germain i Tottenham Hotspur. Losowanie par tej rundy odbędzie się w poniedziałek o godz. 12 w Nyonie.