W dotychczasowych czterech meczach 1/8 finału Champions League tylko raz wstrzymano grę na dłuższy czas, aby arbiter główny mógł skonsultować się z asystentem wideo (VAR). Było to w spotkaniu w Amsterdamie pomiędzy Ajaxem a Realem Madryt (1:2), w którym rolę VAR pełnił Szymon Marciniak, a mecz prowadził Słoweniec Damir Skomina.

Reklama

Chodziło o sytuację z 39. minuty, kiedy do siatki Realu trafił Argentyńczyk Nicolas Tagliafico, ale na pozycji spalonej był absorbujący uwagę bramkarza gości Serb Dusan Tadic. Wątpliwości dotyczące spalonego pojawiły się także we wcześniejszej fazie tej akcji, ale te zostały szybko rozwiane. Tę późniejszą sytuację analizowano dokładnie, a Skomina sam oglądał ją na ekranie przy linii bocznej. Ostatecznie bramki nie uznano.

"Sędzia (główny - PAP) stwierdził, że zawodnik Ajaxu był na spalonym i przeszkadzał bramkarzowi, który z tego powodu nie mógł podbiec do piłki ani jej zatrzymać, gdy zostało oddane uderzenie głową. Analiza była zgodna z protokołem VAR i słusznie nie uznano bramki" - skomentował Rosetti, cytowany na oficjalnej stronie internetowej UEFA.

Reklama

O ile trudno podważyć prawidłowość decyzji Skominy, pojawiły się głosy krytyczne w związku z czasem, jaki potrzebny był na jej podjęcie. Przerwa w grze trwała około trzech minut.

"Najważniejsze jest to, że decyzja była prawidłowa. Słuszność jest ważniejsza od szybkości. Jednak chcemy być tak wydajni jak to możliwe, i spróbujemy poprawić ten aspekt w przyszłości. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że te okoliczności były bardzo złożone. Asystent wideo musiał ocenić dwie sytuacje z możliwą pozycją spaloną, a arbiter główny musiał też sprawdzić, czy bramkarz był absorbowany przez zawodnika drużyny atakującej" - wyjaśnił Rosetti.

Reklama

Asystenci wideo analizowali też dwie inne sytuacje, obie ze spotkania AS Roma - FC Porto (2:1): w 19. minucie, kiedy zawodnik portugalskiego klubu zagrał ręką (jak się okazało, poza polem karnym, więc zgodnie z przepisami VAR nie mógł interweniować), oraz w 79., gdy padła bramka dla Porto i potwierdzono, że nie było spalonego i gol został słusznie uznany.

"Jestem bardzo zadowolony z tego, w jaki sposób zaimplementowano wideoweryfikację. Technologia zadziałała idealnie, a zespoły sędziowskie prezentowały bardzo wysoki poziom. To pokazało, jak wiele ciężkiej pracy włożyliśmy w ten proces w ostatnich miesiącach" - podsumował Rosetti.

Wideoweryfikacja stosowana jest w Champions League od fazy pucharowej trwającego sezonu. Wykorzystana będzie także w finale Ligi Europejskiej, w Superpucharze UEFA, w turnieju finałowym Ligi Narodów oraz w mistrzostwach Europy do lat 21.