W Neapolu doszło do "powtórki" meczu z października ubiegłego roku, kiedy gospodarze także rywalizowali z Liverpoolem w fazie grupowej. Napoli zwyciężyło wówczas 1:0 w drugiej kolejce, a w ostatniej przegrało takim samym wynikiem na wyjeździe. Ostatecznie to "The Reds" awansowali do fazy pucharowej, a później sięgnęli po trofeum.

Reklama

Także tym razem wicemistrz Włoch poradził sobie z liderem angielskiej ekstraklasy. Spotkanie przez długi czas było wyrównane i szanse bramkowe miały oba kluby, ale zgodnie je marnowały. Dopiero w 80. minucie szkocki obrońca gości Andrew Robertson sfaulował w polu karnym Hiszpana Jose Callejona, a "jedenastkę" wykorzystał Belg Dries Mertens. W doliczonym czasie błąd obrony Liverpoolu wykorzystał inny Hiszpan Fernando Llorente, ustalając wynik.

"Wygraliśmy niesamowity mecz, ale musimy być konsekwentni. Przed rokiem też pokonaliśmy Liverpool, ale to na nic, jeśli nie zagramy dobrze w następnych spotkaniach" - przestrzegł Mertens na antenie telewizji Sky Sport.

Od 66. minuty w ekipie gospodarzy grał Piotr Zieliński. Arkadiusz Milik był rezerwowym.

Reklama

Dopiero drugi raz w historii Ligi Mistrzów obrońca trofeum przegrał mecz pierwszej kolejki. Poprzednio przydarzyło się to AC Milan w sezonie 1994/95 (0:2 z Ajaxem Amsterdam).

Liderem grupy E został Red Bull Salzburg, który rozgromił u siebie KRC Genk 6:2. W kadrze meczowej gości zabrakło Jakuba Piotrowskiego.

Reklama

Do innego hitowego spotkania doszło w grupie F w Dortmundzie. Gospodarze, w barwach których z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Łukasz Piszczek, nie wykorzystali rzutu karnego, a ponadto raz obili poprzeczkę bramki Barcelony. Katalończycy nie byli w stanie stworzyć groźnych sytuacji i gole nie padły.

Pozytywną informacją dla gości jest powrót Lionela Messiego. Argentyńczyk nie rozegrał dotychczas ani jednego meczu w tym sezonie, a we wtorek wszedł na boisko na ok. pół godziny, zmieniając 16-letniego Ansu Fatiego - najmłodszego w historii klubu uczestnika Ligi Mistrzów.

Remis, tyle że 1:1, padł także w drugim spotkaniu tej grupy. Punktami podzieliły się Inter Mediolan ze Slavią Praga. Ten rezultat można uznać za zaskoczenie, tym bardziej że wyrównująca bramka dla gospodarzy padła dopiero w doliczonym czasie. Zdobył ją Nicolo Barella, który pojawił się na boisku w drugiej połowie. Wcześniej dla ekipy mistrza Czech trafił Nigeryjczyk Peter Olayinka.

"Nie zrobiliśmy nic z tego, co trenowaliśmy, i absolutnie nie jestem usatysfakcjonowany. Przed nami tak wiele pracy" - skomentował trener Antonio Conte, który prowadzi Inter od początku tego sezonu.

Także porażka Chelsea u siebie z Valencią w grupie H była niespodziewana. Goście jedynego gola zdobyli w 74. minucie, kiedy Rodrigo Moreno wykorzystał dośrodkowanie Daniego Parejo z rzutu wolnego. "The Blues" mogli wyrównać w 87., ale wówczas wykonujący rzut karny Ross Barkley nie trafił w bramkę.

Prowadzenie w tabeli objął półfinalista ubiegłego sezonu Ajax Amsterdam, który pokonał u siebie ekipę Lille 3:0. Wiele działo się jednak również poza stadionem. Kilka godzin przed rozpoczęciem meczu holenderska policja poinformowała, że zatrzymano około stu kibiców francuskiego zespołu, którzy dopuszczali się aktów przemocy, wandalizmu i odpalali materiały pirotechniczne. Niektórzy wbiegli na tory metra, co doprowadziło do wstrzymania ruchu pociągów. Później liczba zatrzymanych wzrosła do 303 osób.

W "słabszej" grupie G Olympique Lyon zremisował we Francji z Zenitem Sankt Petersburg 1:1, a RB Lipsk pokonał na wyjeździe Benficę Lizbona 2:1.

W środę odbędzie się pozostałe osiem spotkań pierwszej kolejki. W najciekawszych Paris Saint-Germain podejmie Real Madryt, a Juventus Turyn Wojciecha Szczęsnego zmierzy się w stolicy Hiszpanii z Atletico Madryt.

Pierwszym rywalem Bayernu Monachium, którego piłkarzem jest Robert Lewandowski, będzie Crvena Zvezda Belgrad. Z kolei drużyna Damiana Kądziora Dinamo Zagrzeb podejmie jedynego debiutanta edycji 2019/20 - Atalantę Bergamo.