Trener "Królewskich" Zinedine Zidane nie mógł w sobotę liczyć na nikogo ze słynnego tria BBC, czyli Garetha Bale'a, który jest kontuzjowany, oraz Karima Benzemy i przede wszystkim Cristiano Ronaldo, którym Francuz pozwolił odpocząć. Jak wyliczyły hiszpańskie media, to pierwszy taki przypadek od maja 2014 roku. Zabrakło też Chorwata Luki Modrica.

Reklama

W pierwszej połowie 67 174 kibiców na Santiago Bernabeu nie zobaczyło goli, ale krótko po przerwie Tytonia pokonał Alvaro Morata. Później losy spotkania odwróciło wejście na boisko Joselu, który krótko po tym - w ciągu 180 sekund - dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i goście prowadzili.

Tak było aż do 84. minuty, kiedy wyrównał inny rezerwowy Mariano Diaz. 23-letni reprezentant Dominikany, który wcześniej występował głównie w drużynie rezerw Realu, zdobył pierwszego gola w hiszpańskiej ekstraklasie. Gdy wydawało się, że goście wywiozą ze stolicy cenny punkt, w drugiej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry trafił do siatki główką Sergio Ramos, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Niemca Toniego Kroosa. Kilka minut wcześniej kapitan "Królewskich" uczestniczył w przepychance z udziałem kilku zawodników obu zespołów i został ukarany żółtą kartką.

"Jeśli z wiarą i entuzjazmem walczysz do końcowego gwizdka, to takie rzeczy mogą się zdarzyć" - przyznał tuż po końcowym gwizdku Ramos, choć zaznaczył też, że po tym spotkaniu "wiele jest do poprawy i przemyślenia".

Z kolei dziennik "As" określił 30-letniego obrońcę "specjalistą od cudów" i przypomniał, że już wiele razy Ramos w ostatnich sekundach wybawiał swoją drużynę z opresji.

Reklama

Było to 35. z rzędu spotkanie Realu bez porażki, łącznie we wszystkich rozgrywkach, co stanowi klubowy rekord. Ostatniej doznał 6 kwietnia w pierwszym pojedynku ćwierćfinałowym poprzedniej edycji Ligi Mistrzów z VfL Wolfsburg (0:2). W La Liga pozostaje niepokonany od 27 lutego, kiedy na własnym stadionie uległ w derbach Atletico 0:1.

Po 11. ligowym zwycięstwie w sezonie stołeczna ekipa z dorobkiem 37 punktów o sześć wyprzedza Barcelonę. Obrońcy tytułu wcześniej w sobotę wygrali na wyjeździe z ostatnią w tabeli Osasuną Pampeluna 3:0. Pierwsze zwycięstwo po trzech kolejnych remisach dały im dwie bramki Lionela Messiego i jedna Luisa Suareza. Argentyńczyk z 11 golami otwiera klasyfikację strzelców, a Urugwajczyk ma jedno trafienie mniej i jest w niej drugi, ex aequo z Cristiano Ronaldo.

Reklama

Wszystkie gole "Barca" zdobyła po przerwie. "Wiedzieliśmy, że do momentu zdobycia pierwszego będzie nam ciężko. Mieliśmy wcześniej okazje, ale je zmarnowaliśmy. Realizowaliśmy jednak plan i w końcu dopięliśmy swego. Mistrzostwo? My jesteśmy Barcelona, musimy walczyć i wierzyć do końca, bo stać nas na odrobienie każdej straty i zdobycie każdego trofeum" - zaznaczył Suarez.

Trzecia w tabeli Sevilla, która zgromadziła 27 punktów, zmierzy się w niedzielę na wyjeździe z Celtą Vigo. Na czwarte z 26 pkt awansował w sobotę Real Sociedad San Sebastian, który wygrał z Valencią 3:2.