Bramki dla Chelsea zdobyli w niedzielę Diego Costa w doliczonym czasie pierwszej połowy (15. gol w sezonie) i w 81. minucie Gary Cahill uderzeniem głową.

Pierwsza część spotkania była znacznie przedłużona, ponieważ z powodu urazu głowy długo na murawie leżał pomocnik gości Ryan Mason, który został odwieziony do szpitala.

Reklama

"The Blues" mają 55 punktów i o osiem wyprzedzają nowego wicelidera Arsenal. "Kanonierzy" - podobnie jak Chelsea - grali w niedzielę z beniaminkiem. Niewiele brakowało, żeby podopieczni Arsene'a Wengera nie odnieśli zwycięstwa. Wprawdzie prowadzili od 59. minuty po bramce Niemca Shkodrana Mustafiego, ale niedługo później czerwoną kartkę zobaczył Szwajcar Granit Xhaka, a w trzeciej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry wyrównał z rzutu karnego Andre Gray.

Z decyzją o podyktowaniu "jedenastki" dla gości nie mógł pogodzić się Wenger, który po ostrych protestach został usunięty z ławki trenerskiej. Szkoleniowiec Arsenalu później przeprosił za swoje zachowanie. "Nie wiedziałem z boku, żeby był rzut karny, ale powinienem był milczeć. Przepraszam za swoje zachowanie, nawet mimo mojej frustracji" - powiedział Francuz.

Reklama

Ostatnie słowo w meczu należało jednak do Arsenalu. Sędzia doliczył siedem minut i w ostatnich sekundach podyktował rzut karny dla gospodarzy (faulowany był Francuz Laurent Koscielny). Wykorzystał go po sprytnym uderzeniu Alexis Sanchez, zdobywając 15. gola w sezonie. Chilijczyk prowadzi w klasyfikacji strzelców, razem z Diego Costą.

W innym ciekawie zapowiadającym się niedzielnym meczu Southampton pokonał u siebie 3:0 aktualnego jeszcze mistrza kraju Leicester City. W ekipie gości rezerwowym był Bartosz Kapustka.

W sobotę remisy zanotowały oba zespoły z Manchesteru. Piąta w tabeli drużyna City (43 pkt), mimo prowadzenia 2:0 po dwóch błędach francuskiego golkipera gości Hugo Llorisa, zremisowała z dotychczasowym wiceliderem Tottenhamem 2:2. Ekipa Hotspur spadła na trzecie miejsce - 46 pkt.

Reklama

Z kolei szósty Manchester United, dzięki bramce w doliczonym czasie gry Wayne'a Rooneya, uratował punkt w wyjazdowym starciu ze Stoke City (1:1). Doświadczony napastnik został najlepszym strzelcem w historii klubu - było to jego 250. trafienie. Wyprzedził legendarnego Bobby'ego Charltona - 249.

Do dużej niespodzianki doszło w Liverpoolu, gdzie "The Reds" przegrali 2:3 z ostatnią dotychczas drużyną w tabeli Swansea City, której bramki strzegł Łukasz Fabiański. Gospodarze spadli na czwarte miejsce - 45 pkt, a "Łabędzie" z 18 pkt awansowały na 17.

To pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Swansea City nad Liverpoolem w Premier League, natomiast w 2012 roku walijski zespół dokonał takiej sztuki w Pucharze Ligi.

Inny zespół z polskim bramkarzem w składzie - AFC Bournemouth - zremisował u siebie z Watfordem 2:2. Drużyna Artura Boruca jest dwunasta w tabeli z 26 pkt.