Tylko pięć razy w ponad 120-letniej historii zdarzyło się, że mistrzem Anglii przez trzy sezony z rzędu był ten sam zespół. Przed szansą powtórzenia tego wyczynu stoi Manchester City.

W rozgrywkach 2017/18 dominacja podopiecznych trenera Josepa Guardioli była bezdyskusyjna. Z 38 meczów wygrali 32 i jako pierwsi w historii Premier League zakończyli cykl z dorobkiem 100 punktów. W kolejnym grali niemal na tym samym poziomie (98 pkt), ale do końca szansę na ich zdetronizowanie miał Liverpool, który ostatecznie zgromadził tylko o punkt mniej.

W obecnym sezonie "The Citizens" przydarzyły się już jednak dwie kompletnie niespodziewane wpadki - najpierw na wyjeździe przegrali z beniaminkiem Norwich City 2:3, a następnie u siebie z Wolverhampton Wanderers 0:2. Manchester ma też na koncie remis 2:2 z Tottenhamem Hotspur.

Reklama

Liverpool natomiast po triumfie w Lidze Mistrzów nowe rozgrywki rozpoczął w świetnym stylu. Z 11 dotychczasowych meczów wygrał 10, a jeden zremisował i ma nad najgroźniejszym rywalem aż sześć punktów przewagi. W takiej sytuacji oczywiste jest, że bardziej na zwycięstwie będzie zależało gościom.

"Zawsze wychodzimy na boisko z założeniem odniesienia zwycięstwa. W niedzielę jednak z całych sił będziemy o nie walczyć już od pierwszej minuty. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale wierzę, że uda nam się tego dokonać" - powiedział brazylijski pomocnik Manchesteru Fernandinho.

Reklama

Trudna sytuacja to nie tylko strata w tabeli, ale również problemy kadrowe, przede wszystkim w formacji defensywnej. Z tego powodu Fernandinho często bywa ustawiany na środku obrony. Na dłużej wypadł bowiem Aymeric Laporte, a drobniejsze kontuzje notorycznie nękają innego stopera - Johna Stonesa.

Niezdolni do gry są także m.in. Leroy Sane, Rodri, David Silva, a w środowym meczu Ligi Mistrzów z Atalantą Bergamo (1:1) już po pierwszej połowie boisko opuścił bramkarz Ederson, który zaczął odczuwać problemy z mięśniem uda. Nie wiadomo czy będzie gotowy na niedzielę.

W Liverpoolu natomiast zabraknie tylko Joela Matipa. Zespół trenera Juergena Kloppa imponuje odpornością psychiczną i umiejętnością wygrywania meczów, nawet gdy nie prezentuje się rewelacyjnie. Dwukrotnie zwyciężał dzięki bramkom zdobytym w końcówce. W poprzedniej kolejce pokonał na wyjeździe Aston Villę 2:1 po golu Sadio Mane w doliczonym czasie gry. Wyrównać gościom udało się w 87. minucie.

W tym sezonie drużyny te zmierzyły się już w meczu o Tarczę Dobroczynności. Na inaugurację sezonu Manchester pokonał Liverpool dopiero po rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry był bowiem remis 1:1.

Żadne z pozostałych spotkań 12. serii nie może równać się z nadchodzącym hitem, ale ciekawie może być też w Leicester, gdzie przyjedzie Arsenal Londyn. "Lisy", które niespodziewanie zajmują trzecie miejsce, będą miały okazję potwierdzić swoje aspiracje wywalczenia prawa gry w Lidze Mistrzów.

Chelsea Londyn zagra u siebie z Crystal Palace, Manchester United z Brighton & Hove Albion, a Tottenham Hotspur także na własnym stadionie z Sheffield United.

Ważny mecz czeka Southampton Jana Bednarka. "Święci" zajmują dopiero 18. miejsce i podejmą znajdujący się tuż nad strefą spadkową, 17. w tabeli Everton.

Kolejka rozpocznie się już w piątek meczem dwóch najsłabszych drużyn. Zamykający tabelę Watford na wyjeździe zmierzy się z przedostatnim Norwich City.