Vardy dwukrotnie na gole zamienił rzuty karne, a raz trafił z akcji, pokonując bramkarza gospodarzy Edersona tzw. krzyżakiem. 33-letni napastnik - król strzelców poprzedniego sezonu - z dorobkiem 108 trafień, w tym pięciu w bieżących rozgrywkach, zajmuje 24. pozycję w klasyfikacji wszech czasów.

Reklama

Czwartego gola dla gości pięknym uderzeniem z dystansu zdobył James Maddison, a trzecią "jedenastkę" w końcówce wykorzystał Belg Youri Tielemans, kiedy na boisku nie było już Vardy'ego.

"Świetny występ. Trochę zmieniliśmy naszą taktykę i bardziej nastawiliśmy się na przejęcie piłki w środku pola i błyskawiczne ataki przy użyciu prostych środków. Byliśmy zabójczo skuteczni. Rzuty karne? To zawsze zabawa w kotka i myszkę. Hazard w wykonaniu strzelca i bramkarza. Na razie nie zawodzę i bardzo się cieszę" - przyznał Vardy, który w tym sezonie już cztery razy pokonał bramkarzy rywali z 11 metrów.

Reklama

Piłkarze trenera Josepa Guardioli prowadzili od czwartej minuty po bramce Algierczyka Riyada Mahreza, a przy stanie 1:4 pierwszego gola w nowych barwach uzyskał holenderski obrońca Nathan Ake.

Według BBC, "The Citizens" pięć bramek na własnym stadionie stracili poprzednio w lutym 2003 roku w spotkaniu z Arsenalem (1:5). Co więcej, był to pierwszy przypadek, kiedy pięć goli straciła drużyna prowadzona przez Guardiolę, a Hiszpan w niedzielę zaliczył mecz numer 686 w roli szkoleniowca.

Statystycy zwracają też uwagę, że ten sezon Premier League obfituje w wysokie wyniki. Z 25 dotychczasowych spotkań trzy skończyły się rezultatem 5:2, a dwukrotnie było 4:3 oraz 3:3.

Reklama

Komplet punktów po trzech kolejkach ma także Everton, który w sobotę wygrał w Londynie z Crystal Palace 2:1. Jedną z bramek dla gości zdobył Dominic Calver-Lewin, który z pięcioma trafieniami jest współliderem klasyfikacji strzelców.

W poniedziałek do tych dwóch drużyn będzie mógł dołączyć broniący tytułu Liverpool bądź jego rywal - Arsenal Londyn, które rozpoczęły rozgrywki od dwóch zwycięstw.

Powody do zadowolenia mieli w tej kolejce Mateusz Klich i Jan Bednarek.

Leeds United, w którym Klich rozegrał całe spotkanie, pokonał na wyjeździe Sheffield Utd. 1:0 po bramce Patricka Bamforda w 88. minucie. Beniaminek z sześcioma punktami plasuje się na szóstej pozycji.

Z kolei "Święci", w składzie z Bednarkiem, pokonali na wyjeździe Burnley 1:0. To ich pierwsze punkty w tym sezonie. Jedyną bramkę już w piątej minucie Danny Ings. Anglik strzelił 25 z 54 goli uzyskanych przez 15. obecnie w tabeli ekipę Southampton od początku rozgrywek 2019/20.

Ciekawie było w West Bromwich, gdzie drużyna Kamila Grosickiego (Polaka znowu nie było w kadrze meczowej) prowadziła z Chelsea Londyn 3:0, ale ostatecznie tylko zremisowała 3:3. Wyrównująca bramka padła dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy.

Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie ligowym odniósł Manchester United, ale mimo że grał na wyjeździe z teoretycznie dużo słabszym Brightonem, komplet punktów zapewnił sobie "rzutem na taśmę". Od 55. minuty "Czerwone Diabły" prowadziły 2:1, ale w piątej doliczonej gospodarzom udało się wyrównać. Zwycięskiego gola uzyskał pięć minut później z rzutu karnego Portugalczyk Bruno Fernandes.

"To dla nas wielka rzecz, biorąc pod uwagę poprzedni sezon. Wtedy mieliśmy najmniej porażek, nie licząc Liverpoolu, ale za często remisowaliśmy, więc taka wygrana jest postępem. Trzeba uczciwie powiedzieć, że to rywale mieli więcej okazji, i to groźnych. Musimy zdecydowanie poprawić się w ataku" - przyznał szkoleniowiec zwycięzców Norweg Ole Gunnar Solskjaer.

Rzut karny dla Manchesteru United został podyktowany po konsultacji sędziego z VAR, która miała miejsce już po zakończeniu spotkania.

"Chyba jeszcze nigdy nie strzeliliśmy gola po ostatnim gwizdku, ale zagranie ręką miało miejsce przed nim, więc decyzja była słuszna" - skomentował Solskjaer.

W niedzielę wieczorem West Ham United, w składzie z bramkarzem Łukaszem Fabiańskim, podejmie Wolverhampton Wanderers. Zakończenie kolejki - w poniedziałek.